Naszym zdaniem
Poetka opowiada o poetce.
Dzięki książce „Wyklęta. Poezja i miłość Mariny Cwietajewej” poznałam nie tylko rosyjską pisarkę, ale również Annę Piwkowską. Poprzez snucie opowieści o Cwietajewej, Piwkowska, współczesna poetka, opowiada o sobie. Nie jest to wynik buty czy też egocentryzmu. Po prostu mimowolnie, śledząc losy, poezję i miłości Cwietajewej, dzieli się swoją historią, swoimi myślami i swoim rozczarowaniem, choć może to zbyt wielkie słowo, światem.
„Wyklęta” jest doskonale skonstruowana. Książka mniej więcej zachowuje układ chronologiczny. Jednak bardziej podąża za skojarzeniami Mariny, ponieważ autorka publikacji chodzi tropami wierszy i spaceruje krok w krok za kolejnymi miłościami rosyjskiej poetki. Wszystko to splata się w, o dziwo, bardzo jednorodną historię o życiu i twórczości Cwietajewej. Specyficzna budowa bardzo pasuje do nerwowego życia omawianej poetki i dobrze oddaje jej burzliwe życie emocjonalne. Bardziej liczy się pokazanie następstwa wypadków. Autorka tej publikacji zwraca uwagę na zmienność nastrojów i poglądów, zależnych od chwilowych stanów emocjonalnych. Jednocześnie ukazuje to obiektywnie, ale zarazem z subtelnym zrozumieniem, na które mogła się zdobyć tylko inna poetka. Piwkowska nie ocenia, nie hierarchizuje, nie rozgrzesza, a przy całym swoim obiektywizmie, nie jest obojętna, tylko zaangażowana. Udało jej się perfekcyjnie wyważyć obiektywizm i subiektywizm, dzięki czemu biografia ta jest wiarygodna, a zarazem nie jest zbiorem suchych faktów, które w gruncie rzeczy mało kogo obchodzą, tylko żywym obrazem utalentowanej poetki, która miała niestandardowe potrzeby, niezależne od ogólnie przyjętych norm społecznych.
Ważnym elementem, który opisuje Piwkowska, jest społeczność pisarska otaczająca Cwietajewą, z którą poetka żywo korespondowała. Relacje te często były niespełnionymi miłościami, utrzymywanymi tylko na płaszczyźnie korespondencji, co pomagało stymulować Marinę twórczo i utrzymywało ją w ciągłym miłosnym niespełnieniu, które konieczne jej było, by tworzyć.
Przy tym subtelnym sposobie narracji, trochę brakuje nakreślenia tła historycznego. Jest ono wspomniane, jednak to za mało, by zrozumieć sytuację, w której znalazła się Marina. Autorka nie tłumaczy, kto jest kim i co oznaczają niektóre terminy. Bynajmniej nie jest to błąd, ale „Wyklęta” zmusza do głębszych badań nad nie tylko samą Cwietajewą, ale również nad historią Rosji. Należy być na to przygotowanym, gdy sięga się po tę książkę.
Marinę Cwietajewą poznałam na wieczorze poetyckim jeszcze jako uczennica. Aktorka, której nazwiska nigdy nie poznałam, interpretowała wiersze tej poetki oraz Anny Achmatowej. Pierwsze spotkanie z Cwietajewą spowodowało, że zostałam nią oszołomiona i zauroczona. Dlatego nim sięgniecie po publikację Anny Piwkowskiej, warto poznać wiersze Cwietajewej. I przez poznawanie nie mam na myśli tylko tego, by zerknąć na ekran z kilkoma wierszami, a następnie przebiec wzrokiem, ale odczytanie ich powoli i wyczucie melodii tłumaczeń Joanny Salomon. Melodia ta nie jest usypiającym stałym rytmem. Jest niejednorodna, z jednej strony rytmiczna, z drugiej niestała – czasem wiersz wyrywa się naprzód, innym razem powolnie się rozpływa na końcu wersu. Cwietajewą konieczne trzeba czytać na głos.
„W cudnym grodzie tym,
W jasnym grodzie tym,
Gdzie i martwej mi
Będzie słodko wciąż –
Ty królować masz, lamentować masz,
Swych dożywać lat
Pierworodna ma!”
Cennym materiałem badawczym są dla Piwkowskiej dzienniki i listy męża i córki oraz syna Cwietajewej. O dziwo, oni też rozumieją potrzeby Cwietajewej i to, że nigdy nie będzie zwyczajna. Zwłaszcza mąż, który rozumie, że jedynym sposobem, by żyć z Mariną, to odsunąć się od niej i uskuteczniać „sojusz dwóch samotności”. Interesująca relacja budowała się między Mariną i jej córką – Ariadną. Ariadna to pierworodna, na którą zostały przekierowane wszystkie ambicje matki, wychowywana surowo, ze świadomością, że gdy Marina nie miała czym nakarmić dwóch córek, to jedną z nich oddała do przytułku, w którym później zmarła. Ariadna została wybrana i miała, według Mariny, obowiązek, by żyć tak jak według poetki powinna. To ogromne brzemię, z którym Ariadna nie umiała sobie poradzić.
KB