Naszym zdaniem

O pewnym niesfornym chłopcu. Harry Potter dla trochę młodszych.

7
Styl i język
7
Treść i fabuła
10
Okładka
8
Zapach

W czasie tegorocznych wyborów zetknęłam się z jednym ciekawym kandydatem, który podobno kandydował na stanowisko prezydenta Krakowa. Wyróżniał się na tle przeciwników wiekiem (11 lat), niezwykle prężnie działającym sztabem wyborczym oraz stanowczymi poglądami, streszczającymi się w zdaniu: „Dobre oszustwo to podstawa sukcesu”. Takie hasło przyświeca  również przygodom owego chłopca w pierwszym tomie pt. Matt Hidalf i Błyskawica Widmo.

Była to lektura całkiem przyjemna i wyczuwa się w niej coś z ducha Harry’ego Pottera, chociaż nie pod względem rozbudowanej fabuły i rozmachu nakreślonych charakterów. Wydaje mi się, że to dobra propozycja dla młodszych czytelników, która kiedyś może stać się wstępem do poważniejszych powieści. A co w takim razie dostajemy? Niesfornego chłopca, który uwielbia wpadać w kłopoty i robić psikusy, co prowadzi nawet do tego, że… udaje mu się ożenić króla z bezzębną wiedźmą! Nie ma co, Matt Hidalf to pomysłowy, sprytny chłopiec, wychowujący się w nietuzinkowej rodzinie, wśród trzech sióstr Julit. Ale to dopiero początek całej historii, bo bohater chce wstąpić do Akademii Elity – prestiżowej szkoły. Czy uda się mu oszukać dyrekcję i zostać uczniem Akademii, nad którą pojawił się cień niebezpieczeństwa?

Christophe Mauri stworzył postać, która wyróżnia się pewną dozą bezczelności, egoizmu oraz wiarą we własną osobę. Matt nie jest papierowym bohaterem, który raziłby swoją ugrzecznioną postawą i dzięki temu z ciekawością obserwuje się jego perypetie, zastanawiając się przy tym, czy uda mu się przejść próbę, by ostatecznie zostać uczniem Akademii. Czasem jednak zachowanie chłopca bywa męczące, zbyt zarozumiałe, ale może taki był zamysł autora.

Również postaci drugoplanowe są bardzo charakterystyczne, pełne humoru czy wyrazistości. Sympatię szybko zyskuje Julita Miedziana – bystra, najmłodsza siostra Matta, zaskakująca pomysłowością oraz inteligencją. Również pewne scenki z życia rodziny Hidalfów wywołują uśmiech rozbawienia – jak np. dynamiczne wymiany zdań rodzeństwa, ich cięte riposty i drobne złośliwości, zaś sama Akademia ma w sobie magiczny urok samego Hogwartu.

Podsumowując, czekam na kolejny tom, który może jeszcze rozwinie pewne wątki i rozbuduje przedstawiony świat. Pierwsza część zaostrza apetyt na więcej, co ma nastąpić już niedługo – w styczniu 2015 r. Ciekawe, co tym razem wymyśli niesforny chłopak.

Sylwia Kępa