„Błędów nie popełnia ten, kto nic nie robi” – powiedział podobno Theodore Roosevelt. O „Błędach” Jakuba Małeckiego opowiada Dariusz Makowski, kolejny recenzent Bookeriady.
Kiedy natrafiłem na „Błędy”, nie wiedziałem z czym będę miał do czynienia. Krótki opis na okładce bardzo ogólnie – jak zwykle zresztą – wyjaśnił treść książki. Niemniej jednak dość szybko zapoznałem się z historią zaserwowaną przez autora. Co ważne, nie jest to tylko powieść, ale także kilka opowiadań na samym początku, które są niejako wprowadzeniem do akcji właściwej.
Miejscem akcji jest jedno z poznańskich osiedli – Łazarz, ale wydarzenia rozgrywają się także w innych częściach miasta. Często odwiedzamy jeden z bardziej znanych budynków w Poznaniu – Budomel, a także Dworzec Zachodni, w których dochodzi do punktu kulminacyjnego całej opowieści.
Iks, główna postać historii to stereotypowy dres. Razem z kumplami pije piwo na ławce pod blokiem, imprezuje, kradnie, aby jakoś przeżyć i liczy na łatwy zarobek. Jedna rzecz jaka go jednak odróżnia od znajomych to zamiłowanie do książek. To bohater zagubiony w otaczającym go świecie. Przypadki jakich doświadcza z kumplami, doprowadzają go na samo dno. Najważniejszą walką w jego życiu okaże się walka o duszę podczas balu – inaczej tego nie umiem nazwać – u Beliara.
Mroczny, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie psychodeliczny, klimat książki sprawia, że nie trafi ona do każdego odbiorcy. Co bardziej gotowy czytelnik, mający już wcześniej styczność z podobnym gatunkiem chętniej przeczyta o ludziach odgryzających sobie wargi czy dresiarzach, którzy dostają od „życzliwego” albumu ze zdjęciami kompromitującymi wszystkie ważne persony w kraju. Ale to nie wszystko, czymże byłby świat fantastyczny bez takich postaci. Czyż gadający karp poeta albo żyrafa nosząca własne kopyta mają odbiegać od standardów takich jak np. wampiry? Warto też wiedzieć, gdzie w Poznaniu mieszkają anioły. Ponadto dwie zupełnie opozycyjne postaci jak demon Beliar i anioł Nebro walczący o dusze błądzących, nie mogą pozostać niezauważeni. Także dresiarze, których dotyczy główny wątek, nie są bez znaczenia. Z nimi doświadczamy tego co o czym słyszymy na co dzień. Uzależnienie, sposób na łatwe pieniądze, problemy rodzinne, a wszystko to z dodatkiem zła w czystej postaci i dylematami moralnymi.
Nie znalazłem w powieści nic do czego mógłbym się przyczepić. Idealny, jak dla mnie, nastrój stworzony przez Małeckiego mógłbym porównać lub nawet wznieść ponad poziom niektórych dzieł Stephena Kinga. Nawet wulgaryzmy pojawiające się dość często nie wpływają źle na odbiór. Rzekłbym nawet, że dodają autentyczności wydarzeniom. Małecki pokazał, że niezależnie od naszego wrodzonego charakteru, w każdym z nas kryje się ukryte zło, czekające na odpowiednią chwilę, aby przejąć nad nami kontrolę. Jednocześnie to tylko od nas zależy czy zmienimy swoje życie, naprawimy dawne BŁĘDY i wyciągniemy odpowiednie wnioski z danej nam lekcji.
„Błędy” po zakupie miały trafić na półkę, czekając na lepsze czasy. Niestety albo stety, wrodzona ciekawość wzięła górę i chęć na przeczytanie tylko kilkunastu zdań, ku rozpaczy klasyków literatury, przerodziła się w głód, który mógł zostać zaspokojony wyłącznie przez doczytanie powieści do końca. Książka bowiem wciąga od samego początku. Zdaję sobie sprawę, że co wrażliwszy czytelnik może ją odrzucić po kilkunastu stronach. Dla wytrwalszych pozostanie ona jednak długo w pamięci.
Dariusz Makowski