O tym się nie mówi? A gdzie tam! Ostatnia recenzja w tym roku należy do Filipa Skowrona. 

Dzisiejsza młodzież nie zdaje sobie sprawy z ważkości sprawy, o jakiej będzie mowa. W dzisiejszych czasach grzech lubieżny, występek samotniczy, onanizm – tak zwana masturbacja została zepchnięta za granicę milczenia. Nie mówi się o niej, nie pisze, pozostała domeną wstydliwych zachowań uprawianych po ciemku przez młodzian oraz cichych napomknień księży w konfesjonałach. Jednak jeszcze w XIX wieku stanowiła ona jeden z istotniejszych problemów, z jakimi zmagali się młodzieńcy oraz jakie zaprzątały umysły propagatorów higienicznego życia w Europie.

Takie w każdym razie wnioski można wynieść z lektury wspaniałej książeczki Niebezpieczeństwa onanizmu Jakuba Ludwika Doussin-Dubreuila, odkurzonej niedawno przez wydawnictwo słowo/obraz terytoria. Wydana wpierw po francusku w 1825 roku, okazała się bestsellerem ówczesnej Francji. Był to praktyczny poradnik omawiający przyczyny, skutki i sposoby zapobiegania masturbacji wśród młodzieży z mnóstwem rzekomo autentycznych świadectw oraz przykładów z życia wziętych.

Grunt pod dziełko Dubreuila został przetarty przez teksty o onanizmie pisane od stuleci. W tej literaturze wizerunek „masturbantów” był jednak cokolwiek ambiwalentny. Odzywała się na ten temat myśl Kościoła, która bazowała na biblijnej historii Onana i jednoznacznie zakazywała samogwałtu. Stanowił on grzech śmiertelny, jednak, jako przynależny młodzieńczemu wiekowi, dość szybko wywoływał skruchę. Druga tradycja, co ciekawe, wywodziła się jeszcze ze starożytności; była to teoria fluidów. Ich równowaga w organizmie miała zapewniać harmonię i zdrowie, dlatego też według niektórych autorów stosowne „upuszczanie” pewnych substancji miało być źródłem krzepy i rozwoju ciała ludzkiego.

Jednak według Dubreuila to nasienie męskie stanowi źródło życia. Dlatego też jego brak objawia się w przerażający sposób: „Oko błędne, przyćmione, słabe i często zaczerwienione, (…) twarz zgrzybiała, pożółkła i wychudzona, zmęczenie, któremu żaden wypoczynek zadośćuczynić nie zdoła, trawienie trudne, kał nieczęsty, uryna zgęstniała”. Pewien młodzian donosi pokornie: „Oczy mam zapluszczone, dłużej nie mogę ani czytać, ani pisać, szczególniej po polucji. Pamięć utraciłem”. Inny żałuje, że zawczasu nie dotarł do porad doktora Dubreuila, bowiem nie znajdowałby się teraz „w jakże położeniu, w przeddzień zgonu haniebnego”.

Osobiście mam nadzieję, że nie utraciliście jeszcze pamięci ani zdolności czytania i że będziecie w stanie sięgnąć po „Niebezpieczeństwa onanizmu” (wraz z ilustrowanym dodatkiem pt. „Straszliwe skutki masturbacji!”). Przekonacie się, do czego może prowadzić nadmierne zainteresowanie cielesnością. W najgorszym wypadku do makabrycznej śmierci z wycieńczenia, w najlepszym do spazmów śmiechu.

Filip Skowron