Naszym zdaniem
Rodzinna saga oparta na wspomnieniach i epicka opowieść o ludziach odważnych i zdesperowanych
„Człowiek jest dziwną istotą, lubi i chce należeć do jakiejś całości, mimo że w życiu jest jak meteor mknący przez swój własny kosmos”. Powyższe zdanie, stanowiące fragment najnowszej powieści Krystyny Januszewskiej (kliknij, by przeczytać nasz wywiad z Autorką), zdaje się zawierać w sobie istotę powieści „Dziedzictwo”. Mamy oto bowiem do czynienia z wielopokoleniową rodzinną sagą dotyczącą polskiej historii oraz poświęconą poszukiwaniu mitycznej krainy szczęśliwości i utęsknionej ziemi obiecanej. Pod warstwą fabularną powieści można doszukać się uniwersalnych prawd, jak choćby: szeroko rozumianego pragnienia przynależności, definiowania samego siebie przez utożsamianie się z określoną warstwą społeczną czy niewykluczająco rozumianego poczucia patriotyzmu.
Krystyna Januszewska, biolog i diagnosta z wykształcenia, jest autorką siedmiu powieści i kilku opowiadań oraz pisarką wielokrotnie nagradzaną w rozmaitych konkursach. Zawodowo Januszewska zajęła się pisarstwem po zdobyciu w 1998 roku głównej nagrody w pierwszej edycji konkursu „Twojego Stylu” na pamiętniki Polek. W swojej najnowszej powieści stworzyła poruszającą historię rodziny Kuśmierczyków, której losy nierozerwalnie splatają się z dziejami regionu, kraju i szerzej całej Europy. Bohaterów żyjących w podkieleckiej wsi autorka wykreowała z ogromną wrażliwością na detale, z sentymentem i szacunkiem dla ludzkiej słabości.
W powieści mamy dwie perspektywy narracyjne: współczesną i historyczną. Tę wymienność narracji należy poczytać zdecydowanie na korzyść książki. To dzięki niej można mówić o dobrej wewnętrznej dynamice i niezakłóconej niczym lekturze. Należy jednak wyraźnie zaznaczyć, że perspektywa historyczna została znacznie lepiej, bardziej wielowątkowo i przekonująco nakreślona niż momentami dość nużąca współczesna opowieść. Mówiąc o wewnętrznej dynamice, należy jednocześnie mieć na uwadze, że nie jest to historia, w której można byłoby oczekiwać: piekielnego tempa, brawurowych przygód głównych postaci, zaskakujących zwrotów akcji, mrocznych tajemnic czy wielkich intryg. To nie ten tytuł. „Dziedzictwo” to melancholijna i pełna liryzmu opowieść o nieudolnych próbach zatrzymania upływu czasu, o godzeniu się ze stratą, o bolesnym przemijaniu i starości, o nigdy niezagojonych ranach.
Tym, co w „Dziedzictwie” nieznacznie zakłóca lekturę, są dwa elementy. Po pierwsze, to popadanie momentami w pretensjonalny ton i patos. Autorce udało się odtworzyć miejsca, przedmioty, obrazy czasów minionych, wydobyć na światło dzienne słowa, które mitologizują opisywaną przestrzeń. Po drugie, w powieści obejmującej niemal sześćset stron razi pewna powtarzalność. Nasuwa się pytanie, czy historia ta zdecydowanie nie zyskałaby na sile wyrazu, gdyby była krótsza? Czy metaforyczny, pełen liryzmu język Autorki nie brzmiałby dobitniej, a zarazem mniej uporczywie, gdyby opowieść została zwyczajnie okrojona z treści niekoniecznych?
Nieliczne mankamenty niewątpliwie nie są jednak w stanie wpłynąć na to, iż „Dziedzictwo” to dobrze wykreowana i rzetelnie opowiedziana rodzinna historia. Historia opisana prosto, lecz bez uproszczeń. Historia pełna życiowej mądrości oraz pogodzenia się z losem nietożsamego z biernością. Wreszcie zaś to historia, która dzięki Autorce-narratorce, rozszerza pole widzenia czytelnika na to, co tu i teraz: „Kiedyś planowałam na kilka lat do przodu, później na rok, na parę miesięcy. Teraz cieszę się, że dzień minął szczęśliwie i następny może nie będzie gorszy”.
Ewelina Tondys