Naszym zdaniem

Opowieść o codzienności bez puenty.

8
Styl i język
4
Treść i fabuła
6
Okładka
7
Zapach

Krystyna Siesicka to autorka mojego dzieciństwa. Między innymi to dzięki niej pokochałam czytanie. Opowiadane przez nią historie urzekają swoją prostotą. Takie zdarzenia mogłyby przytrafić się każdemu, dlatego też łatwo było mi się utożsamić z bohaterami. Do tego książki pani Siesickiej są krótkie, dzięki czemu kilkulatka, którą byłam, mogła bez trudu skupić się na zwięzłej fabule. Do tego opowiadania pisarki są nośnikiem prostych prawd życiowych. Choć mogą wydawać się banalne, to jednak w banale tkwi odwieczna mądrość, którą posiadają tylko niektórzy. Myślę, że powieści pani Krystyny ukształtowały mnie jako osobę, a już na pewno wpłynęło poważnie na mój gust literacki.

„(…) kochanie kogoś za wady to piękna odmiana uczucia”. (Krystyna Siesicka)

„W stronę tamtego lasu” opowiada historię pisarki Sary, która przyjeżdża do leśniczówki wujostwa. Spędzała u nich sporo czasu, gdy była dzieckiem, a teraz, gdy dorosła, szuka tam ukojenia. Ucieka od zgiełku miasta do tej leśnej przystani. Musi przemyśleć swój związek z kierowcą rajdowym. W czasie rozmyślań planuje także napisać kolejną książkę. Ni z tego, ni z owego okazuje się, że książka zaczyna żyć własnym życiem, zaś Sara nie ma na nią wpływu.

„Fabuła jest banalna i nudna” – ktoś mało uważny mógłby ją tak podsumować. Bo przecież nic się nie dzieje, nie ma zwrotów akcji, jest tylko samo życie bez punktów kulminacyjnych. Codzienność snuje się i rozciąga, dzieli i dwoi, dłuży się i wlecze przed siebie. Taka prosta powszedniość, której doświadcza każdy. Można by pomyśleć – po co czytać o czymś, co mamy. A jednak ta powieść ma w sobie „to coś”. To coś magicznego pojawiającego się we wszystkich opowiadaniach Siesickiej. Z pozoru nieznaczące słowa niosą ze sobą prawdziwą mądrość. Pod płaszczykiem pospolitych wymian zdań kryją się dramaty, lęki, ale też spokój, który może przynieść tylko pełne pogodzenie się ze światem.

„W stronę tamtego lasu” posiada niesamowity nastrój, niespotykany u żadnego dotąd znanego mi pisarza. Książka ta była niepokojąca, choć oczywiście horror zapowiadany na obwolucie to za dużo powiedziane. Jest w niej dużo melancholii, bo pewne rzeczy się kończą, pewni ludzie odchodzą i nie sposób ich zatrzyma. W teorii to opowiadanie jest lekkie i pełne humoru, ale we mnie pozostawiło posmak przygnębienia i zadumy. Autorka ujmuje odwieczne prawdy życiowe prostymi słowami. I to jest piękne. Większość rzeczy, które są piękne, dla mnie są również smutne.

Postacie są wyraziste, niejednoznaczne, wielowymiarowe. Posiadają zalety, wady, każdy może oceniać je moralnie wedle własnej hierarchii wartości. Główna bohaterka momentami mnie irytowała. Zwłaszcza tym, że nie zawsze postępowała zgodnie ze swoimi przekonaniami, łatwo dawała się wodzić na manowce, a także pozwalała sobą manipulować. Postać ma wyraźny rys charakterologiczny, ale nie jest przerysowana. To zdecydowanie osoba, którą można spotkać na ulicy, podobnie jak reszta postaci. Wielcy filozofowie pracują teraz na stacjach benzynowych, a największe umysły naszego wieku rozlewają piwo w barach. Jeśli tylko bardzo się chce i ma się otwarty umysł można spotkać takiego pana leśniczego, który posiadł życiową mądrość. Jak pewien raper wykształciuch powiada:

”Mijam ich, jestem świadkiem naocznym
Jak nie Hegel w windzie to Platon w nocnym
Kant wiezie mnie taksówką, Nietzsche mieszka w każdym bloku
Świat jest pełen filozofów” (Łona)

To właśnie przekazuje nam „W stronę tamtego lasu”. Polecam osobom, których, jak mnie, urzeka piękno codzienności. Bez fajerwerków, a proste, nienachalne, dobrze znane. Fabuła nie porywa, wydaje się upleciona z kilku wydarzeń niepowiązanych ze sobą. Jak w życiu. Brak całej historii mocnej puenty. Ale za to to wspaniała historia nie na planie fabularnym, a na planie nastroju, emocjonalności. Opowieść ta wywołuje uczucie nostalgii i jakiejś niezdefiniowanej tęsknoty. Jeśli chcecie poznać historię bez zakończenia, bo życie nie posiada czegoś takiego jak spektakularny finał, to sięgnijcie po „W stronę tamtego lasu”.

Karolina Baran