Naszym zdaniem

Laline Paull proponuje czytelnikowi niecodzienną podróż… w głąb ula. To wyjątkowa historia, o wyjątkowej pszczole, w wyjątkowym dla ula i świata czasie przemian. Uwaga! Porządna dawka mocnych wrażeń gwarantowana!

4
Styl i język
5
Treść i fabuła
7
Okładka
7
Zapach

Pszczoły stały się ostatnio prawdziwymi celebrytkami. Trafiły na pierwsze strony gazet, są bohaterkami telewizyjnych programów, kręci się o nich filmy dokumentalne. Można by to potraktować w kategoriach żartu, bądź medialnego kaprysu, gdyby nie to, że prawdziwa przyczyna rosnącej popularności tych pożytecznych owadów należy do kategorii tragicznych. Destrukcyjna dla środowiska działalność człowieka coraz bardziej zagraża ich populacji, więc media i organizacje pozarządowe robią wszystko, żeby nas – ludzi, na ich krzywdę uwrażliwić. Nie próżnują w tej kwestii także pisarze. Laline Paull wpadła na pomysł, by akcję swojej najnowszej książki umiejscowić w ulu, a jej główną bohaterką uczynić pszczołę. Wyszła z tego powieść sensacyjna pełna intryg i tajemnic na miarę House of Cards.

Bycie pszczołą to nie lada wyzwanie. Ul to nie sielankowa kraina z rzekami płynącymi miodem. Wręcz przeciwnie – życiem jego mieszkańców rządzą brutalne prawa, na straży których stoją bezduszne funkcjonariuszki Policji Płodności. Jakiekolwiek odchylenia od normy równoznaczne są z wyrokiem śmierci. Jednolitość, regularność, ślepe wypełnianie zadań z kardynalną zasadą na ustach: „Podporządkowanie, Posłuszeństwo, Służba” – to wyznaczniki pszczoły wzorowej. Ciekawość, posiadanie marzeń czy pomysłów niosą zgubę. Tylko trutnie wyjęte są spod prawa: ich życie upływa na ucztach i trwonieniu czasu – a to wszystko w imię tego, że pewnego dnia mogą przynieść chwałę ulowi i przedłużyć ród. Na czele całej tej struktury stoi Królowa, jedyna, która ma prawo wydawać potomstwo – to też stanowi najświętszą zasadę ula. Królowa została wywyższona do roli bogini, co okazuje się być świetną metodą kontroli całej społeczności. Ślepa wiara w nią jest tym, co trzyma pszczoły przy życiu, daje nadzieję na przetrwanie najgorszego i usprawiedliwia nawet najokrutniejsze czyny popełniane w imię dobra Świętej Matki i całej społeczności.

W ulu rządzi system kastowy: pszczoły rodzą się z góry przypisane do konkretnych rodów, co determinuje ich status społeczny i zawodową ścieżkę. Najniżej w hierarchii stoją flory: bezwolne, nieme sprzątaczki, wydzielające nieprzyjemną woń, przez co stronią od nich pozostali mieszkańcy ula. Flora 717 urodziła się jako jedna z nich. Szybko jednak okazuje się, że nie jest typową przedstawicielką swojego rodu. Mówi, jest ciekawska i co najważniejsze, ma dostęp do swoistego banku wiedzy zaklętej w Umyśle Roju. Jej potencjał i wyjątkowość w okamgnieniu wychwytuje jedna z przedstawicielek najwyższej warstwy: Kapłanka Szałwia. Postanawia poddać Florę testowi, który ta zalicza śpiewająco. To rzuci naszą bohaterkę w sam środek wydarzeń, które zaważą o losie całej pszczelej społeczności. Niecodzienne przygody Flory, które wiodą ją przez wszystkie warstwy społeczne, pozwolą poznać jej wiele tajemnic ula, a ta wiedza może okazać się bezcenna, by umożliwić jej przetrwanie, a także realizację pewnego planu…

W zasadzie od pierwszych stron książki czytelnik wyczuwa, do czego to wszystko zaprowadzi. Antyutopijne społeczeństwo, warstwy społeczne, wśród których jedne pszczoły są bardziej uprzywilejowane od innych, kontrola umysłów za pomocą narkotyczno-feromonowych rytuałów i religijnych obrządków. Wszystkie zdarzenia musiały skończyć się brutalną walką o władzę w ulu. Wiele osób chciałoby w tej historii widzieć alegorię ludzkości na miarę Orwellowskiego Folwarku zwierzęcego. Ja jednak nie szłabym tak daleko. Oczywiście, że opisywane przez Paull zachowania, manipulacje, a nawet mechanizmy religijne (swoją drogą zbyt przerysowane), bazują na ludzkich. Co więcej wiele z nich można by i należałoby odczytywać w kategoriach krytyki. Ale Rój nie jest przypowiastką filozoficzną. To prosta sensacyjna historia jakich wiele, czasem rażąca uproszczeniami, miejscami prowadzona zbyt naiwnie, a jej wyjątkowość polega na tym, że została umiejscowiona w pszczelej społeczności i ma umocowanie w wiedzy biologicznej.

Mam jednak kilka poważniejszych zastrzeżeń. Skomplikowane zadanie w postaci klarownego opisania sposobu życia i struktur społecznych ula, a nawet jego budowy i tego wszystkiego, co determinuje życie pszczoły, zrealizowane zostało nieco chaotycznie. Informacje rozrzucone są po całej książce i dopiero po lekturze całej powieści można w pełni się w tym wszystkim rozeznać. Pojawiają się też nieścisłości – mówiąca Flora pewne pszczoły dziwi, inne natomiast nawet tego nie zauważają; brak też jednolitości co do kwestii wszechwiedzy kapłanek. Ale w ogólnym rozrachunku książkę czytało się dobrze. Określiłabym ją mianem „samolotowej”: lot minie dzięki niej szybko.

Dla mnie Rój to przede wszystkim świetny dowód na to, że nie trzeba sięgać do zakamarków wyobraźni i tworzyć zrobotyzowanych apokaliptycznych wizji przyszłości, żeby napisać powieść science fiction. Istnieją równoległe do naszego światy i nie trzeba ich szukać w innych wymiarach czasu, a jedynie w innych skalach. Trwają sobie od setek lat w mikrokosmosie naszej planety. Okazuje się też, że natura dostarcza scenariuszy równie mocno trzymających w napięciu i jednakowo mrożących krew w żyłach, jak te tworzone przez mistrzów sci-fi. Laline Paull dzięki Rojowi stała się więc przedstawicielką biological fiction, bo chyba tak można by nazwać ten gatunek literacki. Zatopieni w sensacyjnej fabule, zupełnie niezauważalnie nabywamy wiedzy, po którą zapewne sami byśmy nie sięgnęli. W tym przypadku poznajemy zwyczaje i tryb życia pszczół, którym na co dzień nie poświęcamy wiele uwagi, a zupełnie niesłusznie. Mnie lektura Roju natchnęła do dalszych poszukiwań na temat tych fascynujących owadów. I po przeczytaniu kilku artykułów popularnonaukowych udało mi się nawet przyłapać autorkę na pewnych nieścisłościach: na przykład pszczoły rzeczywiście dzielą się obowiązkami, ale nie na zasadzie urodzenia, a doświadczenia. Ale przecież, gdyby nie Laline Paull, z pewnością bym o tym nie przeczytała! Ciekawa lektura, nawet jeśli w kategoriach czysto literackich można mieć do niej sporo zastrzeżeń.

Katarzyna Figiel