Naszym zdaniem

Przedwojenna Polska w anegdotach.

6
Styl i język
8
Treść i fabuła
9
Okładka
9
Zapach

Dwudziestolecie międzywojenne to czas niemal mityczny. Współcześnie najczęściej kojarzy się ze złotą epoką, której koniec nadszedł zbyt wcześnie. Rozwój gospodarki, poszerzenie granic… Nie wspominam już o ówczesnej kulturze czy modzie – do dzisiaj cieszą się sporym zainteresowaniem, wręcz kultem, budzą tęsknotę za minionymi latami.

Ostatnio zdarzają się jednak próby odmitologizowania dwudziestolecia – pokazania jej ciemniejszego oblicza lub przynajmniej uświadomienia, że nie wszystko było wtedy tak piękne i idealne, jak mogłoby się wydawać.

Remigiusz Piotrowski w swej książce Absurdy i kurioza przedwojennej Polski pokazuje właśnie mniej znane oblicze naszego kraju. Ze swadą gawędziarza pieczołowicie kolekcjonuje i przedstawia anegdotyczne opowieści z życia przedwojennych wsi i miast. A trzeba przyznać, że zbiór ten jest bardzo bogaty. Zaglądamy do restauracji, sądów, biur matrymonialnych i gabinetów lekarskich. Poznajemy niespełnionych wynalazców, pechowych samobójców oraz hochsztaplerów. A ponadto otrzymujemy zastrzyk wiedzy praktycznej. Bo drogie panie, szanowni panowie, wiedza na tematy matrymonialne zawsze się przydaje, o czym świadczą liczne ogłoszenia w ówczesnej prasie. A jak szukać, żeby znaleźć – o tym już mówi Piotrowski w swojej książce.

Ale na Absurdy i kurioza przedwojennej Polski składają się nie tylko anegdoty i teksty prasowe lub sądowe. Ważne są także materiały ilustracyjne (wycinki z gazet, fotografie), które dokumentują zawartość poszczególnych rozdziałów. Stanowią przy tym potwierdzenie autentyczności opisywanych absurdów i dziwactw. A niektóre naprawdę mogą zaskakiwać swoją groteskowością.

Książka Remigiusza Piotrowskiego jest naprawdę obszerna. Doskonała do niespiesznego kartkowania, poszukiwania interesujących rozdziałów, powolnego odkrywania i smakowania. Jest ona doskonałym zbiorem ciekawostek dla osób, które fascynują się przedwojenną Polską lub chcą ją poznać z zupełnie innej strony. A strona ta jest – zapewniam – bez wątpienia zaskakująca i absurdalna.

Sylwia Kępa