Pamiętacie czasy, w których mama oprawiała Wasze podręczniki i zeszyty do pierwszej klasy? Chyba już wtedy czułam w sobie przyszłego nałogowego mola książkowego, bo byłam zachwycona i dumna z tego, że moim książkom nic się nie stanie i przez długi czas będą jak nowe. Okładki zakupione w sklepie papierniczym oczywiście nie przetrwały zbyt długo (nie były zbyt trwałe, a w niektórych przypadkach zwyciężyła chęć zapoznania się z możliwościami cyrkla) i w końcu lepiej było je zdjąć, by nie straszyły.

Kolejne spotkanie z okładkami nastąpiło na studiach, kiedy w bibliotece oprawiałam w folię książki, które potem lądowały na półce z nowościami. Najpierw trzeba było wyciąć odpowiedni fragment folii, a następnie kombinować, by była równo. W świecie bibliotek wspomniany materiał jest jak sztabka złota, dlatego miłe panie bibliotekarki stały nade mną ze łzami w oczach (zakup nowej folii graniczył z cudem), bo nic nie mogło się zmarnować, a próba oprawienia po prostu musiała być udana. Czułam się jak w “Milionerach”, tyle że z zadaniem praktycznym i brakiem oszałamiającej nagrody.

Do trzech razy sztuka? Tym razem trafiłam na okładki firmy CoLibri, która przysłała nam kilka oprawionych książek:

1

Na pierwszy rzut oka można stwierdzić, że:

1. Oprawiona książka nie staje się “anonimowa”

Ciężko uchwycić przeźroczyste okładki na zdjęciu, ale wierzcie mi, że one tam są 🙂 Nic nie zasłania tytułu, zatem po ustawieniu oprawionych książek na półkach, nadal można szybko znaleźć potrzebną pozycję.

2. Okładka jest idealnie dopasowana do książki

Nic nie fruwa, nie przesuwa się.

3. Oprawę w każdej chwili można zdjąć i założyć np. nową

Próbowałam kilka razy, nie zawsze będąc królową delikatności – książka i oprawa nie wzruszyły się moim brakiem subtelności. Są całe i zdrowe.

4. Okładka jest miła w dotyku

Nie ma o czym pisać, po prostu trzeba dotknąć. Bez żalu zapominam o okładkach z lat 90., które były jak plastikowy papier ścierny z dodatkowym wyposażeniem w postaci brzytwy na krawędziach.

5. Gdy ułożymy oprawione książki obok siebie lub na stosie, nie ma opcji żeby zaczęły się sklejać

Próbowałam. Dociskałam książki ciężkimi słownikami, sprawdzałam po godzinie i na drugi dzień.

6. Oprawa nie sprawia, że nasza książka jest w saunie

To było trochę okrutne, ale musiałam to zrobić: zostawiłam książkę na całą noc na polu, by przenocowała w ujemnej temperaturze, a rano wzięłam ją do domu, który wcześniej dodatkowo ogrzałam. Okładka zignorowała moje starania.

7. Oprawione książki można wykorzystać jako pole bitwy, a ewentualne zabrudzenia można łatwo zetrzeć

Więcej tutaj.

Jeszcze kilka słów o ofercie firmy:

1. Różne rodzaje okładek

Nasze oprawy były przeźroczyste, ale można wybrać kolorowe lub z wzorami dla dzieci (postacie z bajek Disneya). Oprócz tego mamy do wyboru różne wielkości.

2. Zakładanie okładki

Najlepiej zobaczyć to na filmiku. Jak widać, nie jest to trudne i nie zajmuje dużo czasu.

Osoby zainteresowane tylko kilkoma oprawami, mogą zamówić je tutaj. Minusem jest to, że można oprawić tylko książki zakupione w tej księgarni.

3. Cena

Za jedną oprawę zapłacimy 1,99 zł (przy większych ilościach jest możliwy rabat). Nie jest to kwota, która zrujnuje mola książkowego.

Cena urządzenia może wydawać się duża, ale są one dedykowane osobom lub firmom, które chcą oprawiać większą ilość książek. W takim wypadku można skorzystać ze specjalnych pakietów startowych – jeśli ktoś chciałby oprawiać książki komercyjnie, to ten cennik jest korzystny.

Tak sobie myślę, że taka usługa np. w bibliotekach byłaby zachęcająca dla czytelników. W wielu z nich mamy możliwość odpłatnego kserowania i skanowania, wiec dlaczego nie wprowadzić jeszcze jednej dodatkowej opcji? Problemem pewnie (jak zwykle) byłyby pieniądze, bo jak wiadomo u nas chętniej likwiduje się biblioteki, a nie przeznacza dodatkowe pieniądze na ich rozwój, dlatego nawet nie wspominam o tym, żeby wszystkie książki w bibliotekach były oprawione w ten sposób. Jako czytelnik mogę jedynie dodać, że o wiele bardziej wolałabym wypożyczać książki, które są sensownie oprawione. Wcześniej wspomniana przeze mnie folia jest ładna do momentu pierwszego wypożyczenia, a potem zaczyna się rwać, zbierać wszelkie zabrudzenia i tworzyć mozaikę z różnych tłustych substancji.

Jedyne do czego mogę się przyczepić, to brak możliwości złożenia zamówienia na oprawienie własnych książek. Mogę śmiało stwierdzić, że byłabym częstym gościem, gdyby ktoś otworzył taki punkt w Krakowie i w innych większych miastach. Od razu poszłabym oprawić moje najcenniejsze tytuły, jak również książki kucharskie (dzięki czemu byłyby chronione przed mąką, oliwą itd.) i te, które zabierałabym ze sobą na urlop (po ostatnim musiałam pogodzić się z brakiem możliwości ochronienia przed piaskiem i deszczem, padającym nad naszym morzem).

To dopiero połowa naszej recenzji opraw, bo już wkrótce przedstawimy Wam efekty “zmaltretowania” okładek, które przeprowadziłyśmy z pomocą naszych redakcyjnych kotów – Stefana i Bandziora. 🙂

2

Alicja Sikora & Justyna Sekuła

Fot. Timeless Photography