Wreszcie lato, ale od ciekawych książek nie ma wakacji! Podążam tropem nadmorskich plaż, górskich szlaków i mazurskich jezior. I spotykam modnie zaczytaną blogerkę Kasię, której blog Jestem Kasia to jeden z najczęściej odwiedzanych portali na temat mody nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie! Nie mogę przepuścić takiej okazji i ruszam do zbadania kryminalnej zagadki – a jakże! W końcu to domena detektywa.
Kasiu, lubisz się bać?
Bać to zbyt duże słowo. Po prostu lubię ten dreszczyk emocji jaki towarzyszy mi zawsze podczas czytania kryminałów.
Czyli po „Wyliczankę” Johna Verdona sięgnęłaś świadomie?
Lubię historie, które dają lekki zastrzyk adrenaliny i dotyczy to nie tylko książek, ale także filmów. Akurat „Wyliczanka” wpadła w moje ręce trochę przypadkowo. Przyniósł ją do domu mój narzeczony i powiedział: „Wszyscy mówią, że jest fajna!”. To wystarczyło, żeby zachęcić mnie do przeczytania.
I była fajna? Dałabyś się wciągnąć w grę z liczbami?
Trochę denerwowały mnie dialogi między Davidem i Madeleine. Zawsze po takiej scenie czułam lekką irytację. Jednak budowanie akcji wyszło autorowi rewelacyjnie! W odpowiednim momencie decydował się na kolejny nagły zwrot, przez co cały czas trzymał czytelnika w lekkim napięciu. Czy sama dałabym się wciągnąć w grę z liczbami? Prawdopodobnie takie listy potraktowałabym jako głupi żart, ponieważ mam czyste sumienie. Z pewnością jednak moje poczucie bezpieczeństwa zostałoby naruszone.
Fabuła „Wyliczanki” jest dość dynamiczna. Czy byłaś w stanie przewidzieć jej zakończenie jeszcze w trakcie czytania?
Przyznam, że nie spodziewałam się takiego zakończenia. Na samym początku myślałam nawet, że w książce będzie działo się coś paranormalnego. Zupełnie nie miałam pomysłu na wytłumaczenie zagadki z liczbami. Jak się potem okazało, znaleziono jej logiczne rozwiązanie. Sama nigdy w życiu bym na to nie wpadła. Za dużo matematyki ☺
Miałaś problem z bohaterami? Chodzi mi o uporządkowania sobie tego kto jest kim i co znaczy jego postać w fabule?
Akurat w „Wyliczance” nie było aż takiego natłoku postaci, więc nie miałam z tym większych problemów. Czytałam już wiele innych książek, których fabuła była faktycznie mocno zagmatwana – nawet do tego stopnia, że musiałam spisywać krótkie notatki, żeby zorientować się kto jest kim.
Weźmy teraz pod lupę Dave’a Gurney’a i Marka Mellery’ego…
Dave Gurney to bardzo specyficzna postać. Nie do końca lubiłam jego charakter, ponieważ był w pewnym sensie niesympatycznym gburem. A dodatkowo nie podobał mi się jego oschły stosunek do troskliwej żony. Jednak mimo tych wad bardzo kibicowałam mu w rozwiązywaniu zagadki. Oceniam go jako świetnego detektywa. Przyznaję, że w momencie, gdy jego życie było zagrożone, faktycznie się o niego martwiłam.
Będąc w skórze Marka Mellery’ego, po przeczytaniu anonimowego listu najprawdopodobniej postradałabym zmysły. W jego sytuacji najgorsza była niepewność i totalna niemoc w zrobieniu jakiegokolwiek kroku. W zasadzie był postacią tragiczną – wszystko co zrobił, źle się dla niego kończyło. Mark zupełnie nie wiedział dlaczego jest zastraszany. Ponadto nic złego nie zdarzyło się w jego życiu. Nie potrafił sobie nawet przypomnieć żadnej sytuacji, za którą mógłby zostać ukarany. Mark okazał się być po prostu ofiarą niefortunnego przypadku.
Poleciłabyś zatem „Wyliczankę” czytelnikom Bookeriady?
Zdecydowanie tak! Fabuła wciąga jak odkurzacz, a kartki same się przerzucają. Podczas czytania „Wyliczanki” cały czas starałam się sama wpaść na rozwiązanie zagadki, zanim zrobi to główny bohater. Książka sprawiała mi więc naprawdę dużo frajdy. Myślę, że dla miłośników tego typu lektur, czytanie jej będzie po prostu rozrywką.
Jakiego typu książki jeszcze czytujesz?
Ostatnio akurat same kryminały, jednak w międzyczasie przewinęło się też kilka „lżejszych” książek. Na przykład na ostatnie urodziny dostałam „Poradnik pozytywnego myślenia” Matthew Quicka. Książka zupełnie odbiega od tego, po co najczęściej sięgam, jednak czytanie jej sprawiło mi wiele radości. Czasami dobrze na chwilę odejść od mrocznych kryminałów ☺
Nawiązując do bloga, którego prowadzisz, myślisz, że można coś ‘wykrzesać’ z książek, żeby ubrać się na co dzień i jeszcze dobrze w tym wyglądać?
Całymi dniami zajmuję się modą i blogiem, więc gdy otwieram książkę, to zupełnie odłączam się od rzeczywistości i nie analizuję jej pod względem modowym. Jestem przekonana, że są takie lektury, które na pewno dostarczają wielu inspiracji. Ja sama wolę nieco mroczniejsze historie, w których raczej nie ma miejsca na modowe obserwacje.
Kasiu, dziękuję za rozmowę!
Aleksandra Kaczmarek
Wykorzystane fotografie:
1. Jestem Kasia
2. Blogerka Jestem Kasia x Roboty Ręczne, fot. Arkadiusz Jankowski