Victor Leydet uchwycił na jednym ze swoich obrazów bohaterów Mirejo, poematu Mistrala, a ten twórca pojawia się w wierszu (Juve) Nile Delta Recipe Weroniki Stępkowskiej. Zapoznając się z jej książką poetycką „Rozszczepienie języka obcego” zastanawiam się, jaką postać, jaki obraz albo jaki nastrój, spośród tych, które zamieściła w „Rozszczepieniu języka…”, w pierwszej kolejności oddałaby malarzowi do sportretowania, uchwycenia? Na to i inne pytania zgodziła się odpowiedzieć mi autorka.

Joanna Roś: Kto mógłby być portrecistą Twojej poezji?

Weronika Stępkowska: Uwielbiam poszukiwania obrazów do wierszy, kiedyś prowadziłam nawet takiego „ilustrowanego” bloga, a gdybym mogła zamówić wykonanie obrazu do jednego mojego wiersza u konkretnego artysty, marzyłaby mi się ilustracja do mocZENia koronek autorstwa współczesnego surrealisty, Vladimira Kusha. Wyobraziłam sobie, że fragmentem tego dzieła, nawiązującym do wersów: pająki zmawiają się / w tajemnice radosne i bolesne, mogłaby być pajęczyna, w której zamiast kropli rosy tkwiłyby uwięzione koraliki różańca, ze zwisającym krzyżykiem w postaci krzyżaka zaplątanego we własne sieci.

J. R.: W Twoim tomiku znajdujemy Mały Mit Filozoficzny, przywołujący „narodziny wyklętego Humanizmu”. A o czym, gdybyś to Ty miała go spisać, mówiłby pomniejszy, „mały mit poetycki”, przywołujący narodziny poezji?

W. S.: Trudno mi wyobrazić sobie tekst, który jeszcze nie powstał, ale spróbujmy. Dla mnie poezja rodzi się najczęściej z tkwiących w człowieku niezgody i buntu. To tak w wymiarze indywidualnym. W szerszej, kulturowej perspektywie fascynuje mnie to, jak przemiany społeczno-obyczajowe wpływają na tematykę i kształt tekstów poetyckich – w rezultacie mamy „zmierzch heteroseksualnej frazy”* z jednej, a rozmaite, „ważące” w sobie posłuszeństwo tradycyjnym wartościom z wymogami (po)nowoczesnych realiów i konwencji poetyckich, „spięcia”** – z drugiej strony.

J. R.: Pozostańmy jeszcze przy tytułach. Nie oczekuję Nietzchego od Nikogo – taki tytuł nosi jeden z Twoich utworów. Wyobrażam sobie moment, w którym kończysz pisać wiersz. Czy od tej chwili czegoś od niego oczekujesz?

W. S.: Hmmm… Bardzo lubię ten moment, kiedy wiersz zaczyna żyć własnym, nieprzewidywalnym życiem. Uwielbiam, gdy czytelnicy znajdują w nim coś nowego, dla mnie zaskakującego. Nie wierzę, że tekst ma stałe, immanentnie przypisane znaczenie, ani że tak powinno być. Ważna część wartości tekstów poetyckich kryje się moim zdaniem w ich wieloznaczności.

J. R.: W innym Twoim wierszu – Imiona pojawia się Lady Syzyf, zaś Sylvia Plath ma swoją Lady Łazarz. Jak ważna jest to dla Ciebie poetka, jej postać?

W. S. : Niezwykle ważna – chociażby dlatego, że to od jej twórczości rozpoczęła się moja fascynacja poezją. Pamiętam dokładnie ten moment – był rok 2001, a ja w „Wysokich obcasach” przeczytałam jej wiersz Krawędź i byłam, delikatnie mówiąc, poruszona – pierwszy raz spotkałam tekst, który przykuł mnie bez reszty już od pierwszego wersu swoją wymową i lakonicznością; tekst, który był o mnie. Sięgnęłam po kolejne wiersze, ich ironia i precyzja porażały. Bardzo ważny był i jest dla mnie feministyczny wymiar tych wierszy, ich kobieca „subwersywność”, które stawiają w widocznym miejscu sytuację (nie tylko lirycznej) podmiotki.

J. R.:Na okładce „Rozszczepienia języka obcego” widnieje Kapłanka – obraz Louisa Weldena Hawkinsa. Kapłanki zwykły strzec sekretów… Ale może masz taki sekret języka, który mogłabyś nam wyjawić?

W. S.: O, zaskoczyłaś mnie, nic takiego nie przychodzi mi do głowy. Może dlatego, że traktuję język jako twór dość epizodyczny, jako coś, co za przykładem wirtualnych cząstek fizycznych raz po raz tworzy i gubi swój kształt. Ale może w tym właśnie kryje się jego sekret?

J. R.: W nocie biograficznej, zamieszczonej we wspomnianym tomiku czytamy, że na drodze do zawodu astronomki stanęło ci coś na kształt „rozszczepienia języka obcego” i odtąd postanowiłaś ten język scalać. Czy astronomia może dostarczać prawideł do scalania języka?

W. S.: „Astronomia i muzyka – i tego trzymać się trzeba”… Myślę, że tak, wiedza astronomiczna może pomóc w patrzeniu „dalej i jaśniej”, w wytworzeniu takiego spojrzenia, które jest jednocześnie kultywowaniem zachwytu i „nieuprzedzonym” percypowaniem pewnych struktur. Mnie, poza obserwacjami nieba, bardzo interesowała w astronomii jej strona teoretyczna – astrofizyka wyrażona językiem matematyki. Który, jak się współcześnie dostrzega, może być świetną szkołą myślenia symbolicznego i skrótowości. Ja w ogóle zawsze byłam trochę „interdyscyplinarna”, stąd moja fascynacja np. „poetyckimi wzorami” Kaza Maslanki (polecam gorąco jego bloga, „mathematical poetry”!)

J. R.: A ja polecam czytelnikom BOOKERIADY sięgnięcie po „Rozszczepienie języka obcego”.

Rozmawiała Joanna Roś

Weronika Stępkowska (ur. w 1978 r.) – odkąd na drodze do zawodu astronomki stanęło jej coś na kształt rozszczepienia języka obcego – odtąd postanowiła ten język scalać. Fascynuje ją przestrzeń słów, ich wieloznaczność i przenikanie się znaczeń. Laureatka kilku konkursów poetyckich, pisała recenzje poetyckie dla portalu Puls miast, publikuje na blogu i Portalu Pisarskim. Obecnie studiuje kulturoznawstwo. Autorka książki poetyckiej „Rozszczepienie języka obcego” (Kraków 2013).

* „zmierzch heteroseksualnej frazy” – tytuł wiersza Moniki Mosiewicz
** „Spięcie” – tytuł tomiku Michała Murowanieckiego