MaryMarie. Gdy jedna zasypia, budzi się druga. Prowadzą równoległe życia, nie przeszkadzają sobie. Główna bohaterka idealnie rozwiązała problem swojej wielorakiej osobowości. Postarała się, by każda z osób, które posiada w sobie miała swój czas i miejsce, by się wyszaleć. Autorka powieści „Ta, którą nigdy nie byłam”, Majgull Axelsson, jak nikt inny, opisuje status współczesnej kobiety z kilku różnych perspektyw. Ale o tym za chwilę.

Mary uwielbiała wymyślać alternatywne wersje siebie. Prędko odchodziły w zapomnienie, ale Marie wciąż trwała przy boku Mary, aż stała się stałym elementem osobowości. Mąż Mary oraz Marie wypadł przez okno po nocy spędzonej z prostytutką. Nigdy nie cechowała go wierność. Był mężczyzną dość egoistycznym i zadufanym w sobie. Pragnął wszystko mieć dla siebie. Mary(Marie) znosiła to, akceptowała i próbowała z tym żyć. Do czasu aż Sverker znalazł się na jej łasce i niełasce. Mary pragnie opiekować się przykutym do wózka inwalidzkiego mężem. Czuje, że ma wobec niego obowiązki. Marie rozważa odłączenie mężczyzny od respiratora. Niby przypadkiem pociągnąć za kabelek i pomścić swoje krzywdy.

Nie dowiemy się, która żyje naprawdę, a która jest efektem wyobrażeń. Czy dojrzała pani Minister, opiekująca się wiarołomnym małżonkiem, czy może kobieta, która poszła do więzienia wskutek zamordowania swojego ślubnego. Prawda tak naprawdę nie jest istotna. To tylko przyczynek do opowiedzenia o dwóch drogach, którymi mogą podążać kobiety. Żadna z nich nie jest lepsza bądź gorsza. Pisarka nie zniża się do tego, by dokonywać gradacji, moralizować. To po prostu opcje. Nie lepsze czy gorsze. Inne.

A jakie są kobiety w prozie Axelsson? Wykształcone, dobrze zarabiające, ambitne, ale z drugiej strony tak przestraszone, jak małe dziewczynki. Autorka powieści, zaburzeń osobowości Mary, dopatruje się w dzieciństwie i to podsuwa jako trop interpretacyjny. Bo strach u MaryMarie zrodził się właśnie w dzieciństwie. Bała się być za ładna i bała się być za brzydka. Bała się bliskości i bała się odrzucenia. Bała się mylić i bała się mieć rację. Bała się być głupia i bała się być mądra. Takie istnienie, które polega na tym, by zawsze być pośrodku skali jest wyczerpujące, dlatego główna bohaterka szuka buforu bezpieczeństwa. Znalazła go w Marie i innych. Inne kobiety w jej wnętrzu mogą być aroganckie, złe, wściekłe, piękne, paskudne, głupie i aroganckie. Mogą wszystko na co pozwolić nie mogła sobie Mary. Uciekała w pracę, by nie skonfrontować się sama ze sobą. A jak to czyni Mary? Wylewa swój świat wewnętrzny na zewnątrz. Dopasowuje świat rzeczywisty do świata wewnętrznego, by oglądać go, jak robaka pod mikroskopem. A ja, razem z Mary, robiłam tę wiwisekcje. Wypruwałam flaki, nacinałam i czekałam, co z tej sekcji wyniknie.

To także feministyczny krzyk w imieniu kobiet zapomnianych, pomijanych, deprecjonowanych.  Majgull Axelsson krzyczy w imieniu tych, których głos nigdy nie byłby usłyszany. To nie zwyczajny krzyk, tylko wściekły wrzask. Zresztą posłuchajcie:

„Jestem absolutnie wściekła na mężczyzn, którzy roszczą sobie prawo do rządzenia kobietami. Moją wściekłością mogłabym zburzyć całe miasto, obedrzeć ze skóry pełnych pogardy kardynałów za Stolicy Apostolskiej i muzułmańskich fundamentalistów, a potem poprzybijać ich skalpy do ściany, chciałabym ułożyć na mojej plaży stos z zadufanych w sobie skurwysynów różnej maści i własnoręcznie podłożyć pod nim ogień, chciałabym skopać na śmierć wszystkich facetów na całym świecie, którzy biją żony, oskalpować wszystkich alfonsów i powtykać zapalone zapałki pod paznokcie klientów prostytutek”.

Bohaterki, choć przestraszone, to jednocześnie wściekłe. I ta wściekłość w każdej chwili jest gotowa wykipieć. Co się wówczas stanie? Co się stanie, nie z bohaterkami, ale z kobietami np.: na polskiej ulicy, gdy ich wściekłość wykipi?

Jaka jest kobieta prezentowana przez pisarkę? Nie wiem. Mnóstwo pytań, zero odpowiedzi. Nie wiem, jaka jest „Ta, którą nigdy nie byłam”, nie dała mi żadnych odpowiedzi. Pozostawiła tylko mnóstwo pytań i sprawiła, że sama już nie wiem, kim jestem, która strona mojej własnej osobowości jest górą. Zauważyłam, że sama jestem na skraju… Moja wściekłość na wszystkich tych, którzy chcą decydować o mojej seksualności wkrótce wybuchnie. Na kim ją skupię? To kolejne pytanie bez odpowiedzi. Ale polecam tę książkę, nie tylko kobietom. Po prostu ludziom, którzy chcieliby przeczytać tak schizofreniczną powieść. Bo zauważyłam, że mimo całej postępowości świata, tylko ktoś na pograniczu schizofrenii jest w stanie powiedzieć prawdę.

„Ta którą nigdy nie byłam” jest jedną wielką ewentualnością. Niczym więcej. Nie jest to powieść, w której na końcu otrzyma się odpowiedzieć – a tak naprawdę prawdziwe życie wiodła… Nie. Książka każe zanurzyć się w chaosie kobiecej duszy i zagubić się pośród licznych możliwości, które mogą się stać, choć nie muszą. Sięgnijcie po tę powieść o rozpadzie osobowości i o tym, jak to jest być kobietą sukcesu w Szwecji.

Karolina Baran

Fot. przedstawia Majgull Axelsson (źródło: ETC)