Każdy z nas zna jakiegoś informatyka/programistę/bazodanowca/administratora systemowego (ta wielość określeń JEST istotna, wierzcie mi na słowo), prawda? Krajowa nadprodukcja informatyków i humanistek wszelkiej maści powoduje, że często łączymy się w pary właśnie w takiej konfiguracji. Wiążemy się z naszym władcą serwerów, wirtuozem języka (programowania) i operatorem kabli w jednym. Serce się raduje, nasz komputer także, bo został profesjonalnie ogarnięty i w końcu nie wiesza się co 10 sekund. W pewnym momencie pojawia się problem. Nasz informatyk ma urodziny (swoje lub serwera), a według nas najlepszy prezent na świecie to dobra książka, a nie kabel czy układ scalony. Nie poddajemy się, idziemy do księgarni i przeglądamy dostępne tytuły. Niestety szybko wychodzimy, bo nasz mężczyzna padnie ze śmiechu lub ewentualnie spojrzy na nas z pobłażaniem, gdy otrzyma coś w stylu “Excel dla opornych”.

Kiedy sama znalazłam się w tej dramatycznej sytuacji, wypytałam znajomych informatyków, czy istnieje jakaś książka “na poziomie”, którą mogłabym podarować Virusowi (pamiętajcie – oni nie mają imion, mają nicki), obecnie mojemu świeżo upieczonemu mężowi. Polecili mi ich jedyną i słuszną księgarnię – Helion. Tam znalazłam idealną książkę, którą zamówiłam przez światłowody – “Gotowanie dla geeków. Nauka stosowana, niezłe sztuczki i wyżerka”. Jeśli Twój informatyk potrafi coś więcej niż tylko ugotowanie wody na herbatę, to ten tytuł będzie dla niego idealny. Są tu porady dla początkujących i nieco bardziej zaawansowanych, a wszystko jest napisane w codziennym języku informatyków (“zmienne obróbki termicznej”, “optymalny algorytm podziału ciasta”, “wybór danych wejściowych – smak, zapach oraz składniki potrawy”). Informacja dla wytrawnych moli książkowych: zapach książki nie jest powalający, ale też nie najgorszy.

W tym dniu pomyślałam, że może jest więcej kobiet, które nie śpią po nocach, bo główkują nad interesującym tytułem dla swojego informatyka. Postanowiłam zaryzykować, odpiąć Virusa od Internetu (to tlen…), podać zimne piwko na zachętę i wypytać o książki, które będą świetnym pomysłem na prezent dla kolegów po fachu. Nie znajdziecie tu książek specjalistycznych, bo nie o to chodziło – skupiamy się na informatycznym relaksie. Oto lista według Virusa:

1. “Neuromancer” (1. tom Trylogii Ciągu), William Gibson

“Książka powstała na początku lat 80., w czasach, gdy nikt nie przypuszczał, że będzie coś takiego jak Internet, który umożliwi nam rozmowy z ludźmi z drugiego końca świata. To właśnie Gibson zapoczątkował nurt dotyczący cyberprzestrzeni, a do tego wszystkie filmy o hackowaniu z lat 90. opierały się o Neuromancera. Wspomnę jeszcze o opowiadaniu Gibsona pt. Johnny Mnemonic, bo na jego podstawie nakręcono film z Keanu Reevesem w roli głównej.

Gibson pisał książkę w momencie końcówki tzw. ARPANET-u (to poprzednik Internetu, stworzony przez wojsko). W okolicach 1983/84 r. zaczął powstawać protokół IP. Tym bardziej warto zwrócić uwagę na to, że w tekście cały czas przewija się “globalna wioska”, do której można było się podpiąć i rozmawiać z ludźmi z tzw. Ciągu (z książki wynika, że chodzi o teren USA).

Dalej już nie było tak kolorowo, bo światem nie rządziły państwa, tylko korporacje, które mają niesamowitą gotówkę. Zdaje się, że istniała jedynie Japonia. Ludzie mogli modyfikować się genetycznie, a oprócz tego wszyscy mieli podpięcie do cyberprzestrzeni umiejscowione za uchem. Mogli tam wejść i poruszać się – był tylko jeden problem. Podczas podpinania się do Intermetu, ryzykowało się spaleniem. W sumie nie zdziwiłbym się, gdyby za ileś lat to było możliwe. Gibson pewnie już jest zszokowany, że aż tyle jego wizji się sprawdziło.

W tamtych czasach nie było potrzeby ochrony komputerów (a jeśli już, to używano kłódek albo strażników), więc tym bardziej ukłony dla Gibsona, że opisał w książce coś, co przypomina współczesne firewalle. Case, główny bohater, którego nazywa się kowboyem (wg współczesnego tłumaczenia to po prostu haker) włamywał się do banków danych, by wykraść oprogramowanie. Potem nim handlował. Kluczowe jest to, w jaki sposób wydobywał dane: ciął tzw. LÓD (w oryginale ICE od Intrusion Countermeasures Electronics). Dzisiaj nie ma nic dziwnego w określeniu, że ktoś tnie firewalla, a chodzi dokładnie o to samo.

Dodam jeszcze, że bohaterowie w ogóle nie używali gotówki. Na całym świecie płacono chipami kredytowymi, co przypomina współczesne Bitcoiny.”

2. “Subb”, C. C. MacApp

“Ta książka z gatunku fantasy spodoba się wszystkim, którzy oglądali Surogatów. Rzecz dzieje się w odległej przyszłości. Rasa obcych stwierdziła, że jesteśmy na tyle rozwinięci, że mogą podłączyć nas do całego kosmosu za pomocą międzygalaktycznych autostrad. Autor fajnie opisał m.in. unikanie przeciążeń czy wydobywanie surowców z różnych planet.”

3. “Najlepsza załoga Słonecznego”, Oleg Diwow

“To kosmiczna trylogia, która rozpoczyna się od tego, że Chiny napadają na Rosję. Ci drudzy, by nie przegrać, wysadzają się bombami atomowymi razem ze swoimi wrogami. Cała Azja jest skażona, stąd na pokładzie statku kosmicznego są ostatni Rosjanie. Jest też nieco o kosmitach, ale nie powiem zbyt wiele w tym temacie, bo zdradziłbym ważną rzecz. Osoby nadwrażliwe nie powinny czytać tej książki, bo zawiera wiele soczystych dialogów i mocnych przekleństw. (śmiech)

Najlepsza załoga Słonecznego charakteryzuje się technicznymi opisami silników, współcześnie realnych lub niemal możliwych do osiągnięcia technologii, np. napęd zero gravity i EmDrive (naukowcy właśnie prowadzą nad tym badania). Generalnie, jeśli ktoś jest techniczny, to wychwyci nawiązania do aktualnych nowinek technicznych, ale osoba nietechniczna potraktuje to jako dobre fantasy, więc jest to książka uniwersalna. Na szczęście nie ma tu scen rodem z Hollywood – wybuchy w próżni są bezdźwięczne, bo nie może być inaczej (chyba, że walka rozgrywa się wewnątrz statku, wtedy oczywiście słychać dźwięki). Amerykańscy filmowcy mają inne podejście, ale to już ich trzeba zapytać o tę kwestię. (śmiech). W książce króluje realizm.

Muszę jeszcze wspomnieć o śmiesznych elementach fabuły, które również są okołotechniczne. W książce opisano sposób pędzenia bimbru na statku kosmicznym, a dokładniej w toalecie. Autor jest Rosjaninem, więc jest mu to znana tematyka. (śmiech) Gdyby ktoś chciał polecieć w kosmos i zrobić sobie bimbrownie np. na ISS (o ile już tam tego nie mają, przecież na pokładzie są Rosjanie), to powinien sięgnąć po tę książkę.”

4. “Cyfrowa twierdza”, Dan Brown

“Tę książkę określiłbym jako kryminał i techniczne fantasy w jednym. Historia rozgrywa się w naszym świecie i dotyczy tematu łamania szyfrów. Bohaterowie zastanawiają się, czy możliwe jest stworzenie programu łamiącego każdy szyfr. Niektóre z nich udaje się złamać, z innymi mają duży problem, pomimo tego, że dysponują komputerami kwantowymi. W tym momencie niektórzy pewnie przypominają sobie film Kod dostępu, a konkretnie scenę z kolesiem, który musiał złamać DES w dość trudnych warunkach. (śmiech) Dzisiaj trwałoby to około miesiąca, a jemu (w 2001 roku) zajęło 20 sekund. W Cyfrowej twierdzy nie ma takich akcji, nie ma łamania szyfrów na kartce papieru. Brown postawił na autentyzm, dlatego pisał książkę we współpracy z kryptografami z NSA.”

I tym sposobem powstała ta krótka, ale treściwa lista. Z powrotem podpięłam Virusa do Internetów, by nie zaburzać jego szczęścia. Jeśli jesteście w potrzebie albo znacie kogoś, kto nie może znaleźć inspiracji – korzystajcie do woli, częstujcie się. Nie obrazimy się za dobre pomysły uzupełnienia virusowego rankingu. 🙂

Na sam koniec przytoczę wypowiedź Virusa na temat informatycznego działu w Empiku: “To jest dział dla pani Jadzi, która pracuje w księgowości i chciałaby nauczyć się obsługi komputera.” Oczywiście bez urazy dla pani Jadzi! 🙂

Człowiek Internetu: Piotr Sikora (Virus)

Alicja Sikora