Kilka lat temu moja siostra zmusiła mnie do obejrzenia indyjskiego filmu „Czasem słońce, czasem deszcz” – zmusiła, bo na samą myśl, że muszę siedzieć trzy i pół godziny przed filmem gdzie, jak mi się wydawało będzie tylko śpiew, taniec i kolorowe bransoletki. Minęło blisko dziesięć lat i do dziś nie mogę przestać jej dziękować za ten film. Od tego momentu, dzięki Bollywood, pokochałam Indie – ozdobione pełną paletą barw, pachnące jednocześnie milionem zapachów przypraw i roślin oraz z bogatą kultura i tradycją.

„Tygrysie wzgórza” napisane przez Saritę Mandannę i przeczytane przez Janusza Zadurę sprawiają, że Indie wydają się być bliżej niż w rzeczywistości. Można je poczuć i zobaczyć, a dzięki bibliotece akustycznej, na pewno usłyszeć.

Nigdy nie przepadałam za audiobookami, w których słyszę nachalną modulacje głosu. Jak przy czytaniu bajek dla dzieci. Specjalny głos zarezerwowany dla chłopca, lekko piskliwy dla dziewczynki i bardzo poważny, oficjalny należący do narratora. Drażnią mnie takie dźwięki. Zazwyczaj, w takim przypadku nie słucham więcej niż jednego rozdziału książki. Tym razem było zupełnie inaczej. Dzięki modulacji głosu Janusza Zadury wielowątkowa opowieść o kilku pokoleniowej rodzinie, gdzie występuje wielu bohaterów fabuła jest jasna i przejrzysta.

Dzięki tej interpretacji w moich uszach słyszałam dźwięki, o których opowiadał narrator – bicie skrzydeł czapli, czy pękającej szklanej bransoletki; czułam zapachy o których była mowa – puchatego futerka wiewiórki czy dodawanej do niemal każdej potrawy kurkumy. Jednak najważniejsze jest to co zobaczyłam oczami wyobraźni, a widziałam piękno przyrody opisywanej przez autorkę – „Dzikie, nieujarzmione połacie drzew (…) między pniami wytryskała plątanina kolczastych krzewów, a obnażone fałdy korzeni połączone były rozległymi, mozolnie utkanymi pajęczynami.”

Podsumowując – audiobook jest przeczytany genialnie, idealnie przenosi słuchacza do świata książki, tak bardzo, że nie chce się wyłączyć płyty. Jednak jest to zasługa nie tylko lektora, ale też autorki książki – Sarity Mandanny, która stworzyła opowieść o XIX wiecznych Indiach. Swoją akcję umieściła w rejonie Kodagu, gdzie mieszka dwójka przyjaźniących się dzieci – Dewi i Dewanna. Między wychowującymi się koło siebie dziećmi pojawia się nić porozumienia i wsparcia, która jest szczególnie istotna dla osieroconego chłopca.

Choć początkowo akcja zapowiada się na ckliwy romans, kolejne strony dowodzą, że jest zupełnie inaczej. Zaskakujące zwroty akcji, ambiwalentne postacie, nieoczywiste decyzje bohaterów, sprawiają, że „Tygrysie Wzgórza” to cudowna, pełna magii epicka opowieść, która z wielkim rozmachem opowiada o emocjach i głębokich uczuciach, a jednocześnie jest poruszającą historią o winie, odkupieniu i przede wszystkim o nieokiełznanej namiętności.

Przy tej książce, nie tylko miło można spędzić czas, wciągając się w sagę indyjskiego rodu, ale też poznać kulturę Indii. Na początku książki poznajemy rodziców i dziadków głównych bohaterów, a na końcu ich dzieci, dzięki temu widzimy zmiany jakie zachodziły w społeczeństwie indyjskim. Kiedy Dewi jako młoda dziewczyna musiała podjąć kluczowe w swoim życiu decyzje, kierowała się głównie honorem rodziny i szacunkiem do obyczajów, czego zdecydowanie nie można powiedzieć o jej synu zaledwie parę lat później. Jednak poznanie zmian norm społecznych w miarę upływu czasu to nie jedyna wartość tej książki. Autorka zgrabnie przeplotła akcję opowieści z legendami, które wraz z sugestywnymi opisami bujnego piękna przyrody tworzą idealnie skomponowane tło dla intensywnych uczuć bohaterów.

Tragizm wydarzeń, ich autentyzm i realizm doprowadzają do wrzenia nie tylko słuchacza lub czytelnika, ale też bohaterów, nadmiar uczuć sprawia, że wulkan emocji kipi w nich jak magma w wulkanie, czekając na odpowiedni moment by wybuchnąć. Fabuła książki trafia do serca człowieka i włada jego umysłem jeszcze długo po zakończeniu książki, dzięki naturalnej, pierwotnej i dzikiej głębi uczuć.

Anna Kokoszka