Longin to chłopak z podwórka, mały rozrabiaka, z bujną wyobraźnią i talentem do pakowania się w kłopoty. Longin to dzieciak, jakim był każdy z nas, a właściwie każdy z jego pokolenia. Longin to Marcin Prokop, ale w czasach, kiedy w za krótkich spodniach wychodził na podwórko i pod balkonem krzyczał do was „eee, chodź na dół!”.

Teraz dzieciaki wysyłają do siebie SMS-y, albo na wspólną zabawę umawiają ich przejęte powagą sytuacji mamy. Ale kiedyś dni wypełniała gra w kapsle, a nie na tablecie. Trzeba jednak zaznaczyć, że książka nie jest popularną ostatnio krytyką współczesnych czasów, a jedynie zapisem wspomnień. Wszystko po to, żeby było łatwiej dzisiejszym dzieciakom zrozumieć, jak wyglądały zabawy 30 lat temu. A właściwie zgodnie z intencją autora chodziło o jedno konkretne dziecko – Zosię, córkę Marcina Prokopa. W ten sposób prezenter chciał przekazać córce to, co już dawno minęło.

Myślę, że udało mu się perfekcyjne. Choć byłam zbyt mała, żeby pamiętać czasy kartek na jedzenie, to i we mnie ta książka wzbudziła jakiś dziwny sentyment, coś drgnęło w środku, kiedy czytałam o ukochanych resorówkach, oranżadzie w proszku i składaku.

Trzeba przyznać, że Marcin Prokop to nie tylko piekielnie zdolny prezenter telewizyjny, ale też niezły pisarz. Bardzo wprawnie opisał brązowego, lepkiego, miękkiego banana (aż się czuło wstręt), czy niesamowity smak pomarańczy (może doprowadzić do ślinotoku). Gawędziarski styl wciąga, choć muszę przyznać, że w paru miejscach redaktorsko się trochę zagalopował. Narratorem książki jest młody chłopak, a jednak czasem ma się wrażenie, że używane przez niego konstrukcje bardziej pasują do dorosłego faceta. Trochę to wybija z rytmu, bo który nastoletni rozrabiaka z podwórka używał słowa „chołubić” ? Takie wpadki się zdarzają, ale na szczęście nie za często.

Dodatkowo uwierzyć w autentyczność przytaczanej opowieści słuchaczom bardzo pomoże głos. Pomysł z młodym lektorem jest genialny w swojej prostocie. Wszystko jest przeczytane wyraźnie i wciągająco. Aż chce się tonem podstarzałego znawcy życia powiedzieć „Longin, Longin, co z Ciebie wyrośnie?”.

Anna Kokoszka