Książeczki dla dzieci w dzisiejszych czasach prezentują się różnie. Na rynku mamy zbiory opowiadań, mini powieści, z zabawami, eksperymentami, pomagające w nauce czytania, głośnego, cichego, czytane przez dziecko czy rodzica. Przy wyborze publikacji dla najmłodszych decydują dwa czynniki – treść oraz szata graficzna.Ze swojego dzieciństwa pamiętam, że książeczki były kolorowe, przejrzyste i bogato ilustrowane. Niektóre z nich mam po dzień dzisiejszy. Często przechadzając się po księgarniach widzę wznowione wydania baśni z dokładnie tą samą „kreską”, co bardzo mnie cieszy. Niestety coraz częściej spotykam również publikacje miernej jakości pod obydwoma względami. Dlatego ta książeczka zrobiła na mnie wielkie wrażenie.
Delikatne a zarazem wyraziste ilustracje Joanny Sobolewskiej są wspaniałym dopełnieniem książki. Użycie pasteli na różnokolorowych kartkach pięknie komponuje się z tekstami poszczególnych wierszy. Barwne i jednocześnie znakomicie stonowane rysunki są miłym upojeniem estetycznym, pozwalającym zatrzymać się na chwilę i zbadać każdy, nawet najdrobniejszy szczegół tego mini-dzieła. Doskonale dobrana paleta kolorów zachęca do zatrzymania się, nacieszenia widokiem oraz przeniesienia się w ten czasem cichy i spokojny, a czasem energiczny świat. Kiedy już tak się stanie możemy przejść do treści. Anna Rucińska zaprasza młodych czytelników do zastanowienia się co to jest „Abecadło czy Alfabet”, do zabawy z kropelkami, zapoznania się z Panem Roczkiem, czy zrobienie wielkich porządków. Napisane prostym językiem, żartobliwie, pełne ciepła, posiadające rytm wpadające w ucho utwory mogą być czytane przez każdego, w końcu jak pisze autorka:
„Ta książeczka jest dla wszystkich, dla dziewczynek i chłopaków,
Młodszych uczniów, tych w zerówkach, i maluchów, i starszaków.”
Jedyne co mi nie pasuje to rozmiar oraz papier na jakim została wydana owa publikacja. Dla tak cudownych obrazów i przyjemnego tekstu, który skierowany jest do dzieci można było wydać ją w formacie A4, powiększyć litery (wiele dzieci właśnie z zerówek i pierwszych klas podstawówki ma niejednokrotnie domaga się książek z większą czcionką) oraz zmienić papier na kredowy. Mimo to „Świat bajkowych wierszyków…” jest wart polecenia – więc jeśli chcecie zaproponować swoim pociechom coś nowego, trochę innego niż Brzechwa czy Tuwim to gorąco zachęcam do wzięcia udziału w tej magicznej, pełnej kolorów lirycznej podróży.
Kończąc wywód – osobiście mam sentyment do wierszokletów takich jak Papuzińska, Szelburg-Zarębina, Chotomska czy Kern. Zawsze kochałam wiersze tych autorów i nadal często do nich wracam. Zauważam także, że dobrą lirykę dla dzieci trudno jest spotkać na półkach księgarskich. A ta książeczka swą treścią i szatą graficzną sprawiła mi niezmierną przyjemność odkrywania zupełnie nowego lądu poezji dla najmłodszych.
Dominika Filek