„Zamaskowany” Moniki Kołodziej to pozycja idealna dla każdego fanatyka kultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Widać w niej bardzo silną inspirację mangą i anime (czyt. długie, proste grzywki, magia i fabuła nie do ogarnięcia dla zwykłego śmiertelnika).

Czytając tę książkę, doszedłem do wniosku, że w naszym społeczeństwie wytworzyła się grupa dorosłych, tworzących literaturę sympatyków Japonii, którzy w swoim pisarstwie inspirują się wprost kulturą Kraju Wschodzącego Słońca.

Książka jest pozycją trudną, zważywszy chociażby na jej budowę. Każdy rozdział jest podzielony na podrozdziały, a te opowiadają o różnych postaciach. Aby zobrazować trudności w odbiorze, można wziąć np. pod uwagę jeden z rozdziałów, gdzie mamy opisy siedmiu zupełnie odmiennych historii, z których każda przydarzyła się komuś innemu. W połowie 5-6-stronicowego rozdziału możemy całkiem się pogubić i nie być w stanie określić kogo dotyczą opisywane wydarzenia, albo co spotkało konkretnego bohatera. Jest to niewątpliwie sporą wadą dla niecierpliwego odbiorcy, jednak dla osób, które lubią katować się złożonością formy jest to książka idealna. Na pewno warto przeczytać tę książkę wielokrotnie, wtedy historie stają się klarowne, a wszystko połączy się w jedną spójną całość.

Świat rodem z anime, które zostało wykreowane przez polskiego reżysera. Czytając tę pozycję ma się wrażenie, że powstała na podstawie anime, ponieważ akcja przypomina migawki charakterystyczne dla tego gatunku. Od strony 36 byłem stronniczy, ponieważ pojawił się tam tytuł jednego z moich ulubionych anime: Fairy Tail. To sprawiło, że mój odbiór tej pozycji się ocieplił. Miło w końcu czytać pozycję napisaną przez kogoś, kogo zainteresowania wydają się być podobne do naszych własnych. A może to tylko kreacja narratora? Tak czy inaczej, polecam książkę polskim fanom Kraju Kwitnącej Wiśni. Jeśli się przebrnie przez kilka rozdziałów, to późniejsza z nią przygoda może być całkiem miła.

Patryk Machnikowski