Naszym zdaniem
Książka warta polecenia, dobrze ją mieć na półce i sięgać od czasu do czasu, chociażby tylko po to, żeby wykorzystać niezjedzony owoc.
Od dłuższego czasu można zaobserwować zainteresowanie kosmetykami naturalnymi. Przez skórę i włosy dociera do naszych organizmów mnóstwo zanieczyszczeń ze środowiska i z produktów, których używamy. Wiemy, że różne chemiczne związki, które nadają odpowiednią konsystencję i zapach kosmetyków, przenikają do naszych organizmów i nas trują. Dlatego dużo osób zaczęło interesować się, obok dbania o sylwetkę i zdrowej diety, również naturalną pielęgnacją skóry, a co za tym idzie – naturalnymi kosmetykami. Korzystając ze sprawdzonych firm nie raz musimy trochę zainwestować w kosmetyki wykorzystujące naturalne ekstrakty, pozbawione chemii, bądź minimalizujące w swym składzie jej ilość.
Obok kosmetyków naturalnych furorę robią kosmetyki koreańskie, ukraińskie i rosyjskie, które tworzone są na bazie naturalnych składników i nastawione są na wspomaganie naturalnych procesów zachodzących w skórze. W obliczu masy dostępnych produktów, bardzo często brakuje nam wiedzy, który kosmetyk wybrać. Wnikliwie trzeba czytać wszelkie składy, a czasem i to nie pomaga.
Na drodze do uświadomienia stanęła mi kolejna książka dotycząca pielęgnacji – „Sekrety urody babuszki. Słowiański elementarz pielęgnacji”.
Autorka Raisa Ruder jest mieszkającą w Los Angeles kosmetyczką, która pochodzi z Ukrainy. W swojej książce wykorzystuje wiedzę i recepty na pielęgnację urody w naturalny sposób podpatrzone od swojej babci. Przekonuje, że to, co jest nam potrzebne do stworzenia efektywnych i dobrych kosmetyków, znajduje się w naszej lodówce albo kuchni. Zachęca do samodzielnego tworzenia kosmetyków i dbania o cerę w sposób naturalny. Kosmetyki własnej roboty są dużo tańsze niż te, które kupujemy w drogeriach. Mogą być również bardziej skuteczne, ponieważ to, co kupujemy jako gotowy preparat, jest bardziej rozcieńczone. W kosmetykach tworzonych w domowym zaciszu sami wybieramy, ile ekstraktu użyjemy.
W „Sekretach urody babuszki” znajduje się mnóstwo przepisów na maseczki, peelingi i inne kosmetyki stworzone z połączenia naturalnych produktów; sezonowych owoców, rzeczy, które są łatwo dostępne, bądź które zazwyczaj posiadamy w swoich kuchniach. Można się zdziwić jaką siłę i zastosowanie mają podstawowe produkty, których używamy na co dzień do tworzenia obiadów, albo… sprzątania.
Fenomenalnym rozdziałem są „Jednoskładnikowe cuda”. Nie potrzebujemy mnóstwa ingrediencji, żeby zobaczyć efekty na naszych twarzach. Wystarczy tylko jeden składnik. Możemy być zaskoczone jak działają cytryny, winogrona, truskawki. Czasami wystarczy, że użyjemy mleka albo wody mineralnej do umycia twarzy, a zobaczymy poprawę.
Często nie wiemy jak pielęgnować naszą skórę. Wszystkie kosmetyki musimy najpierw na sobie przetestować, zanim odnajdziemy dla nas najlepsze. Niestety nie istnieje żaden kosmetyk, który byłby idealny dla każdej osoby o tych samych problemach skórnych. W naturalnych, tworzonych przez nas kosmetykach sami wybieramy intensywność i ilość specyfiku, co może uchronić nas przed podrażnieniami. Książka warta polecenia, dobrze ją mieć na półce i sięgać od czasu do czasu, chociażby tylko po to, żeby wykorzystać niezjedzony owoc.
Sabina Bienia