Niepozorna, niebieskooka. Z wykształcenia jest prawnikiem, natomiast z zamiłowania – pisarką. Słynie także ze swojego zaangażowania w kwestie polityczno-społeczne: pracowała w ambasadzie niemieckiej w Zagrzebiu, nadzorowała również wybory w Bośni i Hercegowinie, przez pewien czas mieszkała w Krakowie. Lubi twórczość Olgi Tokarczuk, kocha zaś Edgara Allana Poe. Jako autorka próbuje swoich sił w różnych gatunkach. Tworzy m.in.: powieści, utwory dla dzieci, sztuki teatralne czy też słuchowiska. Porusza trudne tematy, nie waha się pytać o wartości etyczne, a jej utwory są doceniane przez krytyków (np.: nagroda w dziedzinie eseistyki Uniwersytetu Humboldta w Berlinie, Caroline Schlegel Preis, Deutscher Bucherpreis). Z całą pewności Juli Zeh to jedna z bardziej intrygujących pisarek, które faktycznie mają coś do powiedzenia – nawet jeśli nie zawsze jest to przyjemne i łatwe do przełknięcia.

Bowiem ta autorka kreuje wizję świata, w którym nieustannie następuje zderzanie się wartości moralnych i zupełnego chaosu. Nie ma ona złudzeń, co do współczesności – rozchwianej pod względem systemów etycznych i braku elementarnego szacunku dla drugiej osoby, pozbawionej autorytetów. Problem ten zaznacza się choćby w powieści Instynkt gry, gdzie nieprzeciętnie inteligentna uczennica jednej z niemieckich szkół postanawia wystawić na próbę lubianego nauczyciela Smutka. Ada, wyznawczyni nihilizmu, chce sprawdzić, czy uda się jej zniszczyć system wartości belfra, do czego dodatkowo zachęca ją nowy kolega. W tej rozgrywce diaboliczna para nie cofnie się przed niczym. My zaś mamy okazję obserwować kolejne etapy rozwoju ich planu, przeplatane filozoficznymi dialogami na temat wartości moralnych i ich niszczenia. Zeh bezlitośnie pokazuje upadek pewnych tradycji, na których miejsce zakrada się chaos. Życie w świecie pozbawionym sensu oraz ładu staje się czymś nieznośnym i przygnębiającym.

Ale ta diagnoza to dopiero początek. Juli Zeh, przyglądając się małej społeczności szkolnej, stopniowo rozszerza perspektywę i tworzy antyutopię – jest to książka Corpus delicti. Tutaj z kolei pada pytanie o to, co czyni nas ludźmi – bardzo aktualne w kontekście możliwości jakie daje genetyka, ale i sporów dotyczących eutanazji oraz innych działań ingerujących bezpośrednio w prawo do życia. Czy powinno się unikać tego, co jest wpisane w ogół doświadczeń? A może bezmyślność i obowiązkowe szczęście stanowią istotę egzystencji? Dla głównej bohaterki, żyjącej w idealnym świecie czystości, zdrowia oraz zakazów, to właśnie prawo do choroby staje się formą buntu przeciwko respektowanym zasadom, dla których nadrzędną wartością jest nie duch, lecz tylko ciało – perfekcyjne i wolne od cierpienia.

Podobny obraz świata wyłania się z pozostałych powieści, m.in. Orłów i aniołów, Ciemnej materii. Jednak szczególne miejsce w twórczości Zeh zajmuje reportaż Cisza jest dźwiękiem – relacja z samotnej podróży do Bośni. Impulsem do jej odbycia stała się ciekawość – Zeh postanowiła przyjrzeć się wszystkiemu z bliska. Choć, jak sama wspomina w wywiadach, na początku obawiała się nieco reakcji mieszkańców tamtych terenów, ostatecznie przyjęli ją ciepło – jako osobę, która zwiastuje powrót normalności. Jej zapiski oddają wrażenia pisarki i doświadczenie spotkania dwóch różnych światów.

Lektura dzieł Zeh nie jest przyjemnym doświadczeniem: raczej boli, prowokuje, zmusza do refleksji nad kondycją współczesnego świata. W wywiadzie dla portalu Independent tak przedstawia ją pisarka:

Obecnie odchodzi się od systemu wartości podzielonych na dobro i zło. Zanikają też wartości wspólne, wyznawane przez całe społeczeństwo. Rozwój społeczny podąża w stronę daleko posuniętego indywidualizmu. Z biegiem czasu indywidualizm staje się znakiem wolności i celem, do którego się dąży. Jednak na koniec okazuje się, że człowiek indywidualista to człowiek samotny, któremu jest trudno stworzyć dla siebie jakikolwiek system wartości.

Dobrze, że ktoś o tym pamięta i nie boi się pokazywać świat takim jest – bez znieczulenia i taryfy ulgowej. W końcu:

Jesteśmy zaledwie cichymi głosami w kakofonicznym chórze grającym od czasu do czasu lekkomyślnie solo, nigdy nie dłużej niż kilka sekund, nigdy nie więcej niż kilka linijek.

Sylwia Kępa

Fotografia: muenchner-volkstheater.de