Stereotypy są bardzo ważne, gdyż pozwalają nam usystematyzować poglądy o otaczającym nas świecie, dają poczucie bezpieczeństwa. Chyba każdy zna jakiś dowcip na temat Polaka, Niemca i Ruska, albo kojarzy konkretne cechy z hasłem np. „Włoch”. Nie powiem — trudno bez stereotypów funkcjonować i dlatego często się nimi kierujemy. Nie można jednak zapominać o tym, iż często są bardzo krzywdzące, w dodatku niekoniecznie muszą odzwierciedlać rzeczywistość. Czy jeżeli stereotypy są tak wszechobecne to mogą też dotyczyć kwestii książkowych?

Myślę, że tak. A najbardziej jaskrawym przykładem jest klasyczny podział na literaturę typowo „kobiecą” i „męską”. Oczywiście bardzo stereotypowy.

Długo, szczęśliwie i romantycznie

Jak można scharakteryzować coś, co określa się mianem „literatury kobiecej”? Kierując się stereotypami, opisałabym ją tak: musi być coś o miłości (nieśmiertelne i wciąż popularne harlequiny), dużo uczuć, bo panie cechuje emocjonalne podejście do życia. Można też wykorzystać romanse, historie obyczajowe lub oparte na faktach, które zapewnią chwile uśmiechu, ale i wzruszeń.

Zawsze mile widziane są elementy nadprzyrodzone. W końcu sukces Zmierzchu i podobnych historyjek musi o czymś świadczyć, prawda? Ostatnio coraz większą popularnością cieszą się tzw. romanse paranormalne, które można streścić w następujący sposób: zwykła dziewczyna poznaje nieoczekiwanie zagadkowego oraz uroczego mężczyznę. Wzajemna fascynacja rozwija się do momentu, w którym bohaterka uświadamia sobie, że jej wybranek skrywa SEKRET — zapewne bardzo mroczny i niepokojący. W końcu, po wielu perypetiach, dziewczyna poznaje prawdziwe oblicze ukochanego — wilkołaka/nieśmiertelnego/wampira i rozpoczyna się walka o utrzymanie ich związku.

Rozmaitych atrakcji dostarczają obowiązkowo wrogowie głównej pary — robią, co mogą, by rozdzielić zakochanych, ale udaje im się to zrobić tylko na krótko. Istnieje wiele wariantów tego typu romansu i zerkając na regały w księgarniach, można stwierdzić, że aktualnie cieszą się sympatią zarówno nastolatek, jak i młodych kobiet. W końcu cudny wampir to lepsza alternatywa od szarej codzienności. Nawet jeżeli się błyszczy jak kilogram brokatu

A może trochę brutalniej?

Co więc z literaturą „przeznaczoną” dla mężczyzn? Inna grupa docelowa wymaga innej treści i formy — w końcu niewielu mężczyzn (nawet prawdziwych) ma ochotę z wypiekami na twarzy śledzić opis przeżyć wewnętrznych młodej dziewczyny, która marzy o romantycznej miłości, a gdy się już pojawia na horyzoncie to…

O nie! – mężczyzna szuka w literaturze czegoś odmiennego.

Widzimy zupełne odwrócenie optyki: zamiast uczuć — konkretnie działanie, dlatego powieści obyczajowe zostają zastąpione przez: horrory, kryminały, thrillery, książki historyczne oraz sensacyjne. Dużo ofiar i akcji, nieraz pojawia się błyskotliwy, acz ekscentryczny detektyw. W dalszym ciągu następuje powolne dochodzenie do prawdy i zaskakujący finał. W takich powieściach charakterystyczna jest niejednoznaczność psychologiczna bohaterów oraz ich motywacji: nie ma tu miejsca na naiwny romantyzm czy spacery o zachodzie słońca — wszystko jest nasycone odcieniami szarości. Nie zawsze można liczyć także na szczęśliwe zakończenie, a nawet jeśli się pojawi to z odcieniem goryczy

Gdy mówi się o literaturze „męskiej”, od razu przychodzi mi na myśl trylogia Millenium Stiega Larssona, kryminały Raymonda Chandlera czy też horrory autorstwa Grahama Mastertona, które ociekają krwią i makabrą.

Wrażliwy mężczyzna… i mniej kobieca kobieta?

Nie sądzę, że obecnie udało się zupełnie zerwać z podziałem na to, co przeznaczone do czytania dla kobiet, czy mężczyzn. Pojawiają się panowie, których twórczość składa się z powieści obyczajowych i miłosnych. Wśród takich twórców znajduje się m.in. Nicholas Sparks — autor słynnego Pamiętnika, reklamowanego jako melodramat wszechczasów. Jest A Richard Paul Evans, który napisał np. Kolory tamtego lata, Na rozstaju dróg czy Doskonały dzień. Obaj nie ukrywają, że tworzą przede wszystkim dla kobiet, a ich dzieła są przesycone emocjami, romantycznymi rozterkami, oczekiwaniem na prawdziwą miłość — czyli wszystkim, czego wiele czytelniczek szuka w literaturze.

Ciekawym przykładem  dla mnie jest Sidney Sheldon, który w swoich utworach z powodzeniem łączył wątki sensacyjne oraz romantyczne .Jednym z jego najlepszych dzieł jest, przynajmniej według mnie, powieść Gdy nadejdzie jutro — podejmująca temat zemsty po latach. I to w jakim stylu!

Ale płeć piękna także potrafi zaskoczyć  Dla zachowania równowagi pojawia się coraz więcej kobiet, które tworzą udane kryminały oraz thrillery, wnosząc do nich coś zupełnie nowego — może po prostu inną wrażliwość? Obecnie triumfy święci Camilla Läckberg — szwedzka autorka kryminałów. Nie ustępuje jej w niczym Tess Gerritsen — z wykształcenia lekarz internista, z zamiłowania — twórca thrillerów medycznych i romansów kryminalnych. Poznałam ją dzięki powieści Grawitacja — niezwykle wciągającej historii o walce z nieznanym organizmem na stacji kosmicznej. Co ciekawe, Gerritsen udało się w zgrabny sposób połączyć ten wątek z zagadnieniami czysto medycznymi. I nikt nie mówi, że powinna się zająć pisaniem romansów medycznych.

To nie wypada!

Tak sobie myślę, że trudno zerwać z tym stereotypami. Pamiętam w jakim szoku były moje koleżanki, gdy z entuzjazmem zaczytywałam się w książkowej wersji Gwiezdnych Wojen. Albo w kolejnym tomie przygód Jakuba Wędrowycza. To było dla nich niezłe zaskoczenie, że zamiast Zmierzchu czy klasycznej powieści obyczajowej wybieram coś TAKIEGO.

A dlaczego nie? Czy jeżeli jestem dziewczyną to mój świat się ma kończyć na słodkich historyjkach o utraconej miłości albo poszukiwaniu zaginionej siostry/matki/koleżanki? Nie ma takiej opcji! Skoro kobieta może napisać dobry kryminał to ja mogę rozczytywać się w Mastertonie. Owszem, sięgam czasem po coś romantycznego, ale nadmiar lukru, miłości i zachodów słońca może być szkodliwy dla zdrowia.

Na zakończenie: bez stereotypów byłoby trochę nudno, ale bez przesady. W końcu książka nie patrzy na płeć ani cokolwiek innego. Po prostu jest i czeka na odrobinę zainteresowania — niezależnie od tego czy trochę czułości okaże jej klasyczny męski czytelnik czy też czytelniczka, która nie przepada za sentymentalnymi powiastkami.

Sylwia Kępa

SylwiaK