Papierowa scenografia. Na ścianach, biało na czarnym, wiszą wymyślne peruki i nakrycia głowy, suto marszczone suknie, karafka i kieliszki, szpady. Nieruchomo wyglądają niepozornie, jednak w rękach aktorów ożywają, nabierają znaczenia.

Tak jak wszystkie rekwizyty powstały z papieru, tak Fredro lepił swoje dramaty z jednego materiału jakim były najczęściej perypetie zakochanych, niezmiennie kończące się szczęśliwie małżeństwem. Ich tkanka tekstowa jest tak jednorodna, że bez problemu łączą się ze sobą pomiędzy barierami poszczególnych książek, można ją dowolnie kleić i spajać.

Scenariusz, stworzony przez reżyserkę Agnieszkę Baranowską, łączy w sobie najbardziej znane sceny z licznych komedii Fredry takich jak „Zemsta”, „Śluby panieńskie”, „Damy i huzary” czy „Zrzędność i przekora”. Ich fragmenty okazują się na tyle elastyczne, że zaskakująco dobrze współgrają ze sobą pomimo różnego pochodzenia. Zarówno styl Fredry jak i kreowany przez niego świat przedstawiony są absolutnie jednorodne, jak z jednej gliny, czy właściwie z jednego papieru.

Podobnie jest z postaciami tego romantycznego komediopisarza – inspirowane wzorami francuskimi (komedia Moliera) przedstawiają wyłącznie cechy charakterystyczne pozbawione psychologicznego pogłębienia, takie jak przerysowane wady, które mają wzbudzić śmiech u odbiorcy.

Z kolei spektakl Agnieszki Baranowskiej „Obrachunki fredrowskie, czyli Fredro po męsku” wyostrza jeszcze i przerysowuje wyżej opisane cechy twórczości Fredry. Tutaj huzarzy są pijani bardziej beztrosko i bezwstydnie, a damy po prostu puste i powierzchowne. Wszystkie role są jednak odgrywane przez mężczyzn budujących z papieru i własnego ciała kogo tylko zapragną. To posunięcie okazuje się jak najbardziej słusznym, ponieważ w ten sposób spektakl obnaża słabość fredrowskich postaci kobiecych – całkowicie papierowych, składających się wyłącznie z urody i próżności. Aktorzy zupełnie wystarczają, ponieważ kobiet z krwi i kości u Fredry tak naprawdę nie ma, jest wyłącznie, niezbyt pochlebna dla narodu niewieściego, iluzja.

W spektaklu dochodzi do kulminacji męskiej frustracji. Ubrani na czarno aktorzy z białymi szpadami otaczają kręgiem mężczyznę ze szpadą czerwoną (świetny efekt wizualny!). Ich reakcja jest atakiem na płochość, interesowność i pustkę kobiety oraz jej zbyt wysokie wymagania stawiane potencjalnemu partnerowi. Kobieta Fredry nie ma argumentów na swoją obronę.

Chwilę później w momencie wir walki zamiera, wszyscy nieruchomieją – przed widzem otwiera się zaskakujący kontrapunkt. Słowa o matce gaszą walkę, wyprowadzają z kryzysu. Pierwsza istota, którą pokochałem, ta, której zawdzięczam życie, ta, która otarła moje pierwsze łzy – to kobieta, mówi aktor.

Ten monolog mocno kontrastuje z estetyką i wymową całości dzieła. Pomimo tego, że lekkość i humor zostają przywrócone, po tych słowach nic nie jest już takie samo. Spektakl zamyka się według ram kompozycji klamrowej – tak jak na samym początku, również na końcu mężczyźni wychwalają życie bez kobiet. Jednak to, co wydarzyło się w środku, znacznie zmienia wymowę tego gestu. I tutaj widać ironiczny uśmiech Aleksandra Fredry (który podobno był bardzo ponurym człowiekiem). Aniela i Klara marzą o życiu bez mężczyzn, ci ostatni wychwalają życie bez kobiet, a pointa jest zawsze taka sama – po prostu się nie da.

Pisząc o „Obrachunkach fredrowskich” warto także wspomnieć o oryginalnym przedstawieniu postaci Papkina – ośmieszony i zgrany do przesady, w Teatrze Bez Rzędów zyskuje rys dramatyzmu. Jest poważny i mało śmieszny, czym wytrąca odbiorcę ze schematu utartego od podstawówki. Zapewne tego także nie można traktować zbyt poważnie, trudno zapomnieć kim był Papkin. Jednak jego zmagania z niewidzialnym wrogiem na scenie wzbudzają wątpliwości, tam gdzie ich zwykle nie ma.

Papierowa scenografia. Na ciemnych ścianach i podłodze mnóstwo białego, podniszczonego papieru. Pianino już ucichło. Koniec. Pobojowisko jak po sarmackiej hulance. Tylko śpiew mężczyzn słychać w tle.

„Obrachunki fredrowskie, czyli Fredro po męsku”
Reżyseria: Agnieszka Baranowska
Scenografia: Kamila Grzybowska-Sosnowska
Muzyka: Iga Eckert
Teatr Bez Rzędów
4.10.2013

Aleksandra Byrska