Nagrobek

Tu leży staroświecka jak przecinek
autorka paru wierszy. Wieczny odpoczynek
raczyła dać jej ziemia, pomimo że trup
nie należał do żadnej z literackich grup.
Ale też nic lepszego nie ma na mogile
oprócz tej rymowanki, łopianu i sowy,
Przechodniu, wyjmij z teczki mózg elektronowy
i nad losem Szymborskiej podumaj przez chwilę.

– – –

Tadeusz Nyczek : Wisiu ( Nie ma co udawać, jestem na „ty” z Panią Poetką). Próbujesz – jak twierdzisz, wciąż bezskutecznie – opisać „cały świat”. A czy komuś kiedyś się udało? Gdziekolwiek i kiedykolwiek? W poezji?
Albo w prozie?

Wisława Szymborska : – „Cały świat”? Czy miałam czelność kiedyś tak powiedzieć? Nikomu się to przecież nie udało i nigdy nie uda. Opisywać świat należy, bo to ważne i zaszczytne ludzkie zajęcie. Ale trzeba z góry wiedzieć, że będzie to zawsze świat nie cały, tylko jego okruch, mgnienie.

TN: No tak, tak. Właściwie wiedziałem, że tak odpowiesz, ale musiałem to pytanie zadać, bo cud nieogarnioności świata jest wielką pasją twoich wierszy i myślałem, że znasz kogoś, komu by się udało to ogarnąć. No to z innej strony. Przeżyłaś sporo życia w epoce mimo wszystko mało zachęcającej do zakochania się w niej. Czy jest jakiś moment, może cały okres, który mimo wszystko chciałabyś przeżyć jeszcze raz? Po to, by trwał jak chwila u Goethego, albo, wręcz przeciwnie – by go radykalnie poprawić?

– Właściwie nigdy o tym nie myślałam. Czasami pamięć próbuje coś przywrócić, czasami robi to sen. Ale czy to, co pamiętamy i śnimy, jest zgodne z minioną rzeczywistością? No dobrze, miło by było wrócić do pewnych chwil i okresów, coś przy nich sobie pomajstrować, coś w nich bardziej docenić, a zwłaszcza coś w nich naprawić, wymazać, zmienić. Ale to, jak wiadomo, niemożliwe.

Kto w dzisiejszej Polsce wydaje ci się wart największego szacunku?

– W Polsce jest cała masa ludzi godnych szacunku. Większość nie ma znanych powszechnie nazwisk. Na przykład pewna osoba, która musi odgarniać śnieg sprzed naszego bloku. Blok jest duży, kobieta wątła, praca ciężka, a i śnieg nielekki, bo szybko lodowacieje i trzeba go kawałeczek po kawałeczku rozbijać. Nie byłoby więc nic dziwnego, gdyby ta pani witała nas, lokatorów, zawistnym, nieprzyjaznym spojrzeniem. Ale nie. Kiedy ją mijamy i pozdrawiamy, ona w odpowiedzi się uśmiecha.

A może jest ktoś, z kim chciałabyś się zamienić na życie?

– Jasne. Chciałabym być kotem pod opieką Krysi Krynickiej*.

No tak, każdy chciałby. Ale nie wiem, czy Krysia zniosłaby jeszcze jednego kota, w dodatku miłośnika jej kuchni. Lepiej zmieńmy temat. Na czym twoim zdaniem jest naprawdę ufundowany polski katolicyzm? Co stałoby się z nim, gdyby przestano go uczyć albo w nim wychowywać? Wbrew statystykom i potocznej opinii sporo się zmienia w stosunku Polaków do Kościoła i w ogóle wiary. Choć pełne kościoły nadal świadczą o naszej pobożności…

– Przykre to, ale polska pobożność polega głównie na celebracjach świąt, rocznic i wszelkich wzniosłych okazji. W tym jesteśmy znakomici i nikt nam nie dorówna. Ekstazy, fascynacje, łzy wzruszenia, padanie sobie w objęcia, oklaski i chóralne śpiewy. Ale zaraz potem, kiedy wracamy do swojego powszedniego dnia, opadają z nas anielskie szaty i już nie jesteśmy tacy śliczni. I tak w kółko.

To co w takim razie czyni ludzi lepszymi? Czy jednak wiara – jak twierdzą ludzie religijni? Może raczej miłość, jak twierdzą poeci? Albo mądrość, jak mówią uczeni? Uczciwość, jak twierdzą etycy?

– Wszystko, co wymieniłeś, może być przydatne. Może, ale nie musi. Bo przedtem jeszcze trzeba spełnić trzy warunki. Pierwszy – nie być w sobie zakochanym. Drugi – widzieć każdego człowieka jako istotę odrębną, niepowtarzalną, a nie jako „przedstawiciela” jakiejś rasy, klasy, narodu, zawodu, religii, regionu czy partii. Takie seryjne myślenie to najpodatniejszy grunt dla agresji.

I…?

– Co i?

Mówiłaś o jakimś trzecim warunku.

– …Zastanawiam się jeszcze, bo nie wiem. Wiem tylko, że ten warunek jest trudniejszy do zrealizowania niż dwa poprzednie. Kiedy doznam olśnienia, natychmiast do ciebie zadzwonię. Nawet o czwartej w nocy.

Będę cię trzymał za słowo, choć nie obiecuję, że o czwartej w nocy podzielę twoje olśnienie.

Tadeusz Nyczek „Przekrój” 03/2009

* – W.S. ma na myśli szczęśliwy los szóstki krakowskich kotów państwa Krynickich (cztery kotki, dwa kocury) rozpieszczanych przez pana domu, poetę Ryszarda, oraz żywionych, pilnowanych i rozdzielanych w razie bójki przez panią dyrektor wydawnictwa a5 Krystynę

Zdjęcie: fot. Damian Klamka / East News