Jej książka została uznana przez brytyjskie „Elle” za najgorętszą premierę 2016 roku. Po ogromnym sukcesie w Niemczech prawa do publikacji wykupiły zarówno zagraniczne wydawnictwa, jak i wytwórnia filmowa. Adaptacją książki na potrzeby filmu zajmuje się Phyllis Nagy, nominowany do Oscara 2015 w kategorii Best Adapted Screenplay. Mowa o „Pułapce” Melanie Raabe – jednym z najbardziej uznanych kryminałów roku.

22878

(fot. Christian Faustus; przetwarzanie możliwe wyłącznie po wcześniejszym uzgodnieniu)

Melanie Raabe, ta kobieta to dopiero sensacja – napisał o Pani Elmar Krekeler, krytyk literacki dziennika „Die Welt”. Żadna niemiecka powieść nie odniosła w ostatnim czasie tak spektakularnego międzynarodowego sukcesu, jak „Pułapka”. Co myśli Pani, kiedy czyta takie opinie o sobie i Pani najnowszej powieści?

Cieszę się, oczywiście. Jest tak wiele nieprawdopodobnie dobrych książek, a niestety tylko nielicznym poświęca się wiele uwagi. Ostatecznie uważam, że miałam po prostu wielkie szczęście.

Pani thriller psychologiczny „Pułapka” jeszcze przed premierą został sprzedany do wielu krajów, nie tylko europejskich. Także prawa do ekranizacji filmowej zostały błyskawicznie pozyskane. Czy ten niekwestionowany sukces był dla Pani zaskoczeniem?

Absolutnym. Zaskoczył mnie całkowicie. Przed „Pułapką” napisałam cztery powieści, ale dla żadnej z nich nie udało mi się znaleźć wydawcy. W ogóle nie liczyłam się z tym, że ta dotychczasowa zła passa zostanie tak nieoczekiwanie przełamana. Zwłaszcza że kiedy kończę kolejną książkę, naturalnie nie wiem nigdy, czy to, co stworzyłam, jest dobre, czy nie. Daję z siebie to, co najlepsze. Więcej nie można zrobić.

„Pułapka” opowiada o autorce bestsellerów, która od lat nie opuściła swojego domu i nie udzieliła żadnego wywiadu. Linda Conrad widziała przed dwunastoma laty twarz zabójcy jej młodszej siostry. Pewnego dnia przez przypadek widzi mordercę w telewizji i postanawia zastawić na niego pułapkę. Jak wpadła Pani na ten znakomity pomysł?

On po prostu sam do mnie przyszedł. Pewnego wieczoru siedziałam z przyjaciółką przy kolacji. Rozmawiałyśmy o artystach i o tym, na ile konkretne okoliczności życiowe determinują ich twórczość. W tym kontekście przyjaciółka relacjonowała mi pewną przeczytaną gdzieś historię o autorce, która nigdy nie opuszcza swojego domu. Natychmiast pomyślałam: Co za świetny pomysł na bohaterkę! Ta postać od razu poruszyła moją wyobraźnię i zaczęłam się zastanawiać: Dlaczego nigdy nie wychodzi? Co się jej przydarzyło? Co musiałoby się wydarzyć, żeby po latach wreszcie wyszła z domu? Wychodząc od tych pytań, zaczęłam budować własną historię.

Pani książka stanowi swego rodzaju pojedynek prawdy, fikcji i wspomnień. Czytelnik do samego końca nie wie, co jest prawdą, co złudzeniem, czy główna bohaterka naprawdę widziała mordercę siostry. Fabuła jest świetnie skonstruowana, a konstrukcja powieści wyjątkowo ambitna. Jak się tworzy tak wyrafinowaną grę? Od początku zna Pani wszystkie detale?

Przede wszystkim bardzo dziękuję! Zaczynam od tego, że przygotowuję bardzo ogólny zarys powieści. Jednocześnie zastrzegam sobie pełną swobodę zamian w sytuacji, gdy nagle przyjdzie mi do głowy lepsze rozwiązanie. Jeśli chodzi zaś o tworzenie samej struktury, to rozpisuję ramowy plan z podziałem na poszczególne rozdziały, uwzględniający w przypadku „Pułapki” powieść w powieści, czyli kryminał, który tworzy główna bohaterka.

“Zrobiłaś mnie w balona (…). To żaden thriller, tylko historia miłosna udająca thriller” – stwierdza w pewnym momencie jeden z bohaterów Pani powieści. W jakim stopniu ta konstatacja dotyczy także „Pułapki”?

Rzeczywiście „Pułapka” zawiera pewną delikatną historię miłosną. Jednak zasadnicze tematy powieści dotyczą strachu, przezwyciężania lęku, ścierania się prawdy i kłamstwa, rzeczywistości i fikcji. Opowieść miłosna zarysowana w powieści jest raczej pewną aluzją czy sugestią. Bardzo jednak lubię sytuację, gdy różni czytelnicy rozmaicie oceniają poszczególne aspekty powieści. Jeżeli przez niektórych czytelników „Pułapka” zostanie odebrana jako ukryta pod warstwą kryminalną historia miłosna, to całkiem podoba mi się ta perspektywa. To jest fascynujące, że powieści dopuszczają rozmaite rodzaje interpretacji.

W Pani powieści muzyka odgrywa dość istotną rolę. Podczas lektury miałam nieodparte wrażenie, że także dla Pani prywatnie muzyka ma duże znaczenie.

Tu ma Pani absolutną rację. Kocham muzykę i najczęściej towarzyszy mi ona podczas pisania. Muzyka pozwala mi nie tylko na jakiś rodzaj chwilowego wyłączenia się z rzeczywistości, ale wprowadza mnie we właściwy nastrój. Gust muzyczny Lindy, czyli mojej głównej bohaterki, która chętnie słucha jazzu w wykonaniu Billie Holiday, Niny Simone und Elli Fitzgerald, jest właściwie tożsamy z moim. Podczas pisania „Pułapki” słuchałam też sporo utworów Radiohead.

Jest Pani pisarką, dziennikarką, autorką scenariuszy, a nawet aktorką teatralną. Który rodzaj sztuki jest dla Pani najistotniejszy?

Bez wątpienia: pisanie. Zawsze marzyłam, by to robić. Wszystko pozostałe traktuję jako zarabianie pieniędzy, hobby, eksperymentowanie. Ale pisanie to moje życie.