Prowadzi Pani także blog. Dlaczego ma to dla Pani znaczenie?

Bardzo interesują mnie ludzie i ich historie. Od zawsze irytował mnie fakt, że najczęściej przeprowadza się wywiady tylko z prominentami. Osobiście chciałam rozmawiać z całkiem normalnymi, ale nie mniej interesującymi ludźmi. I to czynię na moim blogu.

Kiedy i jak zaczęła Pani pisać?

Moje pierwsze próby prozatorskie pojawiły się krótko po ukończeniu przeze mnie dwudziestu lat. Jako nastolatka pisałam wcześniej nie najlepsze wiersze. Literatura była mi zawsze szalenie bliska. W dzieciństwie byłam klasycznym molem książkowym, który wracał do domu z plecakiem wypełnionym książkami z biblioteki.

Czy pisanie wiąże się dla Pani z jakąś trudnością?

To zależy. Bywają dni, kiedy pisze się bez zakłóceń, a w inne z kolei wszystko idzie jak po grudzie. Zasadniczo piszę chętnie. Potrzebuję tego. Jednocześnie jest to nadzwyczajnie wyczerpująca praca: ma się przed sobą pustą kartkę papieru, którą należy wypełnić jakąś historią, nadać jej życie, od początku do końca samodzielnie coś stworzyć. Lubię szczególnie taki stan, kiedy zaczyna robić się trudno, gdy sprawy zaczynają się komplikować. Chciałabym w każdej z moich książek mierzyć się z nowym wyzwaniem.

Czym pisanie jest dla Pani? Czy ma Pani problem z tym, by określać się pisarką?

Pisanie jest dla mnie sposobem, w który objaśniam sobie świat. Jest ono dla mnie jednocześnie pracą i namiętnością. I naturalnie jestem pisarką. Każdy, kto na co dzień zajmuje się pisarstwem, ma prawo tak się określać, niezależnie od tego, czy ma swojego wydawcę, czy odnosi sukcesy oraz czy spotka się z uznaniem. Te sprawy są od niego niezależne. To praca się liczy.

Czy ma Pani literackie wzorce? Z jakim autorem najchętniej wybrałaby się Pani na kolację i dlaczego?

Nie mam literackich wzorców, ponieważ zależy mi na tym, by pisać jak nikt inny. Ale cenię twórczość amerykańskiego autora Jonathana Safrana Foera. To z nim najchętniej poszłabym na kolację w nadziei, że jakaś część jego geniuszu i mnie się udzieli.

Co robi Pani najchętniej, kiedy akurat nic nie pisze?

Czytam, czytam i jeszcze raz czytam. Spędzam czas z rodziną i przyjaciółmi. Odwiedzam muzea, oglądam filmy, słucham muzyki, podróżuję. Chętnie gotuje i jem. I niestety o wiele za dużo czasu trwonię w internecie.

Nad czym pracuje Pani w tej chwili?

Nad moją kolejną powieścią, która jesienią ukaże się w Niemczech. To również będzie thriller psychologiczny.

Czy jakieś konkretne wydarzenie zainspirowało Panią najbardziej?

Myślę, że najbardziej inspirują mnie ludzie, którzy mnie otaczają.

Mieszka Pani w Kolonii. Co lubi Pani w tym mieście?

Różnorodność, jakiś rodzaj rozluźnienia. Życie kulturalne. I zauważyłam, że przyciągają mnie miasta, przez które przepływa rzeka.

Czego życzy sobie Pani na przyszłość?

Żebym stawiała czoła wszystkim twórczym wyzwaniom i nigdy nie popadała w lenistwo czy strach.

I ostatnie pytanie. W kwietniu „Pułapka” ukazuje się w języku polskim. Jakie ma Pani skojarzenia z Polską?

Jedna z moich najlepszych przyjaciółek pochodzi z Polski. Kocham ją i jej dużą rodzinę. Poza tym moje skojarzenia są dość osobiste. Myślę o serdecznych osobach, o rodzinnej atmosferze i hucznych imprezach.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała: Ewelina Tondys


Wykorzystane zdjęcie: fragment okładki książki „Pułapka” (Wydawnictwo Czarna Owca).

Wywiad ukazał się pierwotnie w serwisie LubimyCzytac.pl.