Z Marią spotkałyśmy się na kursie obsługi Twittera, którego żadna z nas chyba ostatecznie nie pokochała. Wymiana informacji na temat tego, co robimy i zarejestrowanie, że obydwie siedzimy w branży książkowej zaowocowało krótkim: „Będziemy w kontakcie!”. Ponieważ szalenie zaciekawiło mnie to, co Maria robi zawodowo, zaprosiłam ją do udziału w kolejnej części cyklu „10 pytań”.

1) Jak zaczęła się Twoja przygoda z książkami?

Nie jestem w stanie wyznaczyć jednego momentu, książki były po prostu zawsze. Cały mój dom był wypełniony książkami i stosami gazet. Nie pamiętam nawet kiedy zaczęłam czytać, pamiętam już ten moment kiedy umiałam czytać i mogłam godzinami leżeć w łóżku i pochłaniać książki, trochę dlatego też lubiłam chorować, bo wtedy można było bezkarnie czytać całymi dniami. Moja mama, moja siostra, wszyscy w sumie ciągle coś czytali. Szczyciłam się w duchu, że jesteśmy trochę jak Borejkowie. Tylko mój tato za nic nie chciał recytować sentencji łacińskich…

2) Jak wyglądała Twoja “ścieżka kariery”? Jakie studia skończyłaś? A może nie są one w ogóle potrzebne by pracować z autorami/jako redaktor tekstów/konsultant literacki?

Wszystko zaczęło się na dobre od szkolnej biblioteki, gdzie przychodziłam „na dyżury”. Wypożyczałam innym książki, robiłam nowe okładki z szarego papieru, ale przede wszystkim przesiadywałam między zakurzonymi regałami. To była moja pełnia szczęścia.

Nie wiem czy to ma znaczenie, jakie się skończy studia, na pewno trudno byłoby zostać redaktorem po mechanice czy farmacji, ale chyba nie jest to niemożliwe. Ja skończyłam dziennikarstwo i polonistykę (potem jeszcze branżowe studia podyplomowe: Polityka Wydawnicza i Księgarstwo). Pamiętam jak w czasie studiów oglądałam film „Stranger than fiction” i byłam pod wrażeniem pracy redaktorki, która przychodzi do Emmy Thompson i motywuje ją do pisania. Nie wiedziałam, że ktoś taki w ogóle istnieje. Podobało mi się bardzo, ale nie wydawało mi się to ani trochę realne. Zawsze lubiłam też piec (kocham jedzenie) i dużo bardziej bezpieczne wydawało mi się marzenie o takiej cudnej cukierni, jak miała wytatuowana Maggie.

Wydaje mi się, że najważniejsze to dużo czytać. Przez to, że dużo czytałam trafiłam do pracy w Znaku, gdzie opiniowałam książki do wydania. Pamiętam jak poszłam tam po raz pierwszy, Karolina Macios posadziła mnie na kanapie i pytała co lubię czytać, a ja myślałam, że z nerwów wyskoczę oknem… Za każdym razem kiedy przychodziłam do Znaku patrzyłam tęsknie na pracujących redaktorów i już wiedziałam, że też tak chcę. Potem moje marzenie się ziściło i dostałam pracę w Wydawnictwie Otwartym, gdzie zajmowałam się polskimi książkami. Szybko przekonałam się jednak, że praca na etacie nie jest dla mnie. Kiedy zaczęłam pracować jako wolny strzelec wiedziałam już, że nie chcę robić korekt, adjustacji, nie chcę redagować tekstów, które do mnie nie przemawiają, tylko chcę pracować z ludźmi. W wydawnictwie miałam szansę pracować z autorami, pomagać im w trakcie pisania i postanowiłam zrobić z tego moją specjalność. To nie jest zbyt popularny zawód w Polsce, więc trochę sama wymyśliłam sobie pracę.

3) Jakie cechy charakteru przydają się w Twojej pracy?

Trzeba lubić czytać. Chciałam napisać, że cierpliwość się przydaje, ale ja jestem akurat bardzo niecierpliwa. Ale przydaje się na pewno. Umiejętność słuchania, empatia – bo autor musi się czuć zrozumiany. Samodzielność i organizacja pracy – nikt mi nie mówi co mam robić, kiedy mam robić. Kreatywność, wyobraźnia – bo ciągle coś nowego wymyślam, tworzę. Dyplomacja, umiejętność rozmowy – bo trzeba umieć powiedzieć autorowi, że coś jest do bani na przykład. To śmieszne, bo akurat zawsze myślałam o sobie, że nie jestem dyplomatyczna. A jednak sobie jakoś radzę.

Nie wiem co jeszcze, bo wszystkie cechy, które przychodzą mi do głowy to takie, o których akurat wydaje mi się, że ich nie mam!

4) Co lubisz w swojej pracy? Na swojej stronie Perypetie.com wymieniasz kilka rzeczy, w przypadku których jesteś w stanie pomóc innym – która z nich jest Ci najbliższa?

Najbardziej lubię w mojej pracy spotkania. Ten moment, kiedy pracuję razem z kimś, siedzimy i gadamy jak nakręceni o fabule, z czaszek nam prawie dymi i to, co zrobi bohater jest najważniejszą sprawą na świecie. Bardzo lubię też dostawać nowe rozdziały książki, w którą jestem już zaangażowana, bo jestem ciekawa co dalej po prostu!

Oczywiście uwielbiam moment, kiedy autor zaczyna wierzyć w siebie, kiedy widzi jak z tego całego bałaganu wyłania się książka i jest tym oczarowany. I jeszcze jego radości jak wydawnictwo odpisuje, że jest zainteresowane, albo jak jest egzemplarz wydrukowany. Ja się tym wszystkim bardzo cieszę, bardzo to przeżywam!

Lubię też warsztaty i kursy, kiedy wszystkim się chce, nawzajem się inspirujemy, kiedy ludzie się rozkręcają i z początkowej nieufności rodzi się radość ze wspólnego pisania, a na końcu wszyscy z zaróżowionymi policzkami chcą się ściskać i wymieniać mailami i widzę, że tak bardzo chce im się pisać.

Lubię pisać newslettery, chociaż czasami zastanawiam się czy ktoś je w ogóle czyta i czy to ma sens, co w nich wypisuję. Ale i tak sprawia mi przyjemność pisanie tych czwartkowych listów.

5) Czego nie lubisz w swojej pracy?

Nie lubię długiego siedzenia przed komputerem. Ale wtedy wystarczy iść na spacer pozbierać kasztany na plantach.

6) Jak wygląda typowy dzień w Twojej pracy?

Chyba nie mam czegoś takiego jak „typowy dzień pracy”, zawsze jest trochę inaczej. Są takie okresy, że pracuję bardzo dużo, są takie, że mniej. To też bardzo lubię w mojej pracy: brak schematów, rutyny, że mogę o 12 stwierdzić, że o 14 wsiadam do pociągu do Gdańska, a potem przez tydzień pracować siedząc na wydmach.

Ale jeśli jestem w Krakowie i to nie jest jakiś szalony czas z mnóstwem spotkań, to mam swój rytm. Budzę się koło ósmej i albo czytam w łóżku albo siadam do komputera. Rano mój mózg pracuje zdecydowanie najbardziej produktywnie. Często zapominam się i siedzę w piżamie, rozczochrana, i pracuję zapamiętale i nagle orientuję się, że już 10 i strasznie burczy mi w brzuchu. Gotuję sobie śniadanie, robię kawę, podlewam rośliny na tarasie, porządkuję w notesie swoją listę „to do”. Często wychodzę gdzieś z komputerem – do biblioteki, kawiarni, ostatnio do Akademii Krakowian. Jeśli mam spotkanie, to najczęściej popołudniu. Często w środku dnia robię sobie przerwę – idę na spacer, jadę na kleparz na rowerze albo do księgarni pooglądać i poczytać nowości. Wieczorem zazwyczaj nie pracuję, chociaż oczywiście różnie to bywa.

7) Zabawna historyjka, która przydarzyła Ci się w Twojej pracy?

Kiedy pracowałam w wydawnictwie to wiele razy zdarzało mi się, że autorzy, z którymi korespondowałam dłuższy czas na spotkaniu byli zaskoczeni moim wyglądem. Spodziewali się chyba Poważnej Pani Redaktor W Garsonce, a ja przychodziłam w tenisówkach, swetrze, długaśnym szaliku. Raz, w Warszawie, jeden pan nie chciał uwierzyć, że ja to ja i kilkakrotnie mnie pytał, czy na pewno nazywam się Maria Kula, a kiedy zapewniałam go, że tak, był bardzo niezadowolony i powiedział pod nosem „to chyba jakiś dowcip”.

8) Straszna/dziwna historyjka, która przydarzyła Ci się w Twojej pracy?

Najdziwniejsze historie to maile, które dostaję, zaczynające się od słów „Szanowni Państwo!”. Kiedyś dostałam też maila z ofertą redakcji i korekty tekstów na mojej stronie internetowej i wtedy rzeczywiście padł na mnie blady strach: „Czy jest aż tak źle?!”

9) Trzy rady dla każdego, kto chce pracować tak, jak Ty?

Czytać jak najwięcej i jak najbardziej świadomie. Próbować dostać się do pracy w wydawnictwie. Obserwować rynek książki i czytać branżowe portale.

10) Co teraz czytasz?

Jak zawsze kilka rzeczy naraz. Bo rozumiem, że pytasz o to, co czytam prywatnie? „Uparte serce. Biografia Poświatowskiej” Kaliny Błażejowskiej, „Swamplandię!” Karen Russel, „Mitologię” Parandowskiego, „Izrael już nie frunie” Pawła Smoleńskiego, biografię Michela Houellebecq’a Denisa Demonpion’a, „Czytanie świata” Umberto Eco i kawałkami podczytuję „Słownik mitów i tradycji kultury” Kopalińskiego.

Właśnie widzę, że nic odkrywczego, może powinnam być bardziej trendsetterem książkowym? No trudno, wyszło na to, że nudny i tradycyjny ze mnie redaktorzyna.

Maria Kula o sobie: Redaktorka, pracuję z autorami, prowadzę warsztaty pisania. Kocham kawę i czytanie na hamaku. Kiedy nikt nie patrzy wącham książki.

Przepytywała: Justyna Sekuła 

PS. Wpadnijcie na fanapge Perypetii! Znajdziecie tam mnóstwo inspiracji, informacje o kursach kreatywnego pisania i aktualne wpisy ze strony.