Sięgnęłam po kolejną książkę Hanny Cygler, bo jest dla mnie „pewniakiem”. Nie ryzykuję, tylko wybieram to, co dobre i rozkoszuje się lekturą. Dodatkowo głos do audiobooka „Złodziejki czasu” użyczyła genialna Joanna Jeżewska. Dzięki jej akcentowi i tembrowi głosu można po prostu zatopić się w słowach książki.
Książka opowiada o losach czterech różnych kobiet. Każda z nich jest w innej sytuacji życiowej, ma inny charakter i stosunek do najważniejszych spraw. Łączy je zawód – są pisarkami, czyli tytułowymi „złodziejkami czasu”. Czyli pokrótce można by powiedzieć, że to przepis na idealną, lekką książkę – zdrada, miłość, tajemnica, wątek kryminalny, niekończące się wątki, zwroty akcji, rozbudowane tło i możliwość stworzenia ciekawych postaci. Jedyna trudność w tym przypadku to różnorodność i sprawienie słowem, żeby postaci nie były „papierowe”. Niestety po raz pierwszy mam wrażenie, że autorce nie wyszło. Cztery bohaterki przypominają typowe „kumpele” z przeciętnego serialu o płytkim scenariuszu. Jedna koniecznie frywolna i wyzwolona, druga skrzywdzona przez los, od lat nieszczęśliwa, kolejna ruda i najlepiej samotna matka, albo stara panna. Pod tym względem autorka się nie popisała kreatywnością, którą do tej pory mnie zawsze rozpieszczała.
Choć na początku nie zapowiada się na ciekawą historię, to z każdym kolejnym rozdziałem fabuła robi się coraz bardziej wciągająca. Nie są to może historie na miarę opowieści o Zosi Knyszewskiej (o której pisałam), ale zwroty akcji potrafią zatrzymać nas na dłużej. Tego naprawdę chce się słuchać. I to do tego stopnia, że nie chce się wyciągać słuchawek z uszu.
Anna Kokoszka
Wykorzystana fotografia: fragment okładki audiobooka „Złodziejki czasu” (Dom Wydawniczy REBIS).