Reżyseria: Michał Zadara, perkusista: Leszek Lorent, gitarzysta: Bartłomiej Tyciński, obsada: Barbara Wysocka.

Premiera 7 grudnia 2012.

Literatura…

Jest 1971 rok. Kontrowersyjny Klaus Kinski, okrzyknięty jednym z najwybitniejszych aktorów niemieckich wygłasza w Deutschlandhale w Berlinie autorską wersję życia Jezusa Chrystusa, próbując przebić się przez dobiegający z publiczności i zagłuszający go okrzyk: Skandal! To drugi, a zarazem ostatni występ Klinskiego z tym scenariuszem, intrygujące zwieńczenie wielu lat głębokich studiów nad Nową Ewangelią. Aktor krzyczy coraz głośniej, wyrywa z siebie słowa z równą mocą i przekonaniem, jak pozbawia symbol Jezusa odniesień do władzy i kontroli. Jezus nie był tym, za kogo go macie i nie jest tam, gdzie chodzicie go szukać. Na próżno wypatrujecie go w w miejscach, gdzie człowiek jest poniżany i wykorzystywany. Kiedy przywołujecie jego imię, wiedzcie, że mówicie o człowieku, który spiskował przeciwko władzy, był anarchistą, wspierał rewolucjonistów, popierał hipisów. Kiedy się do niego modlicie, pamiętajcie, ze był wrogiem publicznym, outsiderem, wyrzutkiem, który za nic miał władzę, dobrobyt i sukces. Uświadomcie sobie, że sam Jezus i to, czego nauczał, zagraża instytucji Kościoła, łapczywie czerpiącej profity ze swojej pozycji. Bo jeśli chcesz za nim pójść, musisz gardzić pieniędzmi – przekonuje Klaus Kinski, milioner, ucieleśnienie pysznego celebryty, który zażyczył sobie ogromną kwotę za swój pamiętny występ.

… w teatrze.

Scenariusz Jezusa Chrystusa Zbawiciela ożywa na nowo na scenie krakowskiej Łaźni Nowej. Publiczność nie protestuje, gdzieniegdzie dają się słyszeć pomruki zawodu, zniecierpliwienia, i że nie ma skandalu, nie ma agresji i siły przekazu, aktorka z pełną brutalnością nie uświadamia, lecz porzuca uświadamianie na rzecz kontemplacji wygłaszanych treści. Obraz i słowo zamiast uderzać i rozdzielać, jedynie potrafi widownie lekko zmieszać. Uważam jednak, że z występu Kinskiego, zaprezentowanego w 1971 roku pozostała tu intrygująca dwuznaczność, pewna bolesna, ale potrzebna rysa. Mimo, że spektakl w reżyserii Kozery zaskakuje „performerskością”, „ostrą” teatralnością, która objawia się w logice widowiska, a slajdy w tle, jazzowa „improwizacja” mogą być określone, jako odcinające treści monologu, dostrzegałam momenty autentycznego, głębokiego oderwania się treści poza formę, momenty, w których cicha kontemplacja działań i słów Jezusa wyrywała się z wyreżyserowanych ram, i miała szansę pobudzić indywidualne, intymne intuicje. Ta próba wyrwania się konwencji, w które scenariusz został wtłoczony, konwencji, którą jest przecież także sam scenariusz, jest dla mnie właśnie symbolem uwolnienia myślenia o Jezusie od kontekstu sksonwencjonalizowanych instytucji, trzymających pieczę nad jego „wizerunkiem”.

Spektakl obejrzałam 11 stycznia 2013 roku

w krakowskiej Łaźni Nowej.

Joanna Roś

Grafika: Maciej Boksa