„Medea” wg Heinera Müllera, reżyseria: Karolina Górecka, obsada: Maja Luxenberg, konsultacje artystyczne: Maja Kleczewska, światło: Kamil Lende, produkcja: Darek Mosoń.
Teatr KraKo Teka, Scena 21, premiera: Kraków 2011.

LITERATURA…
Heiner Müller (1929-1995) był jednym z tych pisarzy, których twórczość skupiała się na problematyczności cywilizacji europejskiej. Odwołując się do symboliki filozoficznej, z właściwym sobie apokaliptycznym spojrzeniem analizował najnowszą historię Niemiec i Europy. Autor „otworzył furtkę dla myślenia mitycznego”, na miarę własnej wyobraźni i czasu reinterpretując przekaz greckich mitów. Gnijący brzeg, Materiały do MedeiKrajobraz z Argonautami posiadają cielesność antyku, ale ducha z historii XX wieku. Medea więc to dramat losu kobiety, ale i idea uciskanej Natury.

…W TEATRZE.
Reżyserka pokazuje, jak cichnie dramatyzm czasów Patriarchalnego Prawa, jak rozpływa się w bezgranicznym mroku egzystencji, by niespodziewanie, raz po raz, wybuchnąć upiornym milczeniem Natury-matki i rozdzierającym krzykiem Medei-córki. Czerń umysłu nakłania Naturę i Medeę: „zejdź pod powierzchnię”, ale ta druga, nawet pogrążona w ciemnościach nie rezygnuje z poszukiwań. „Dlaczego” – totalne słowo, które nigdy nie pada w przedstawieniu, a przecież prześwituje przez nagi czas obecności ich obu.

Nagość Natury-matki jest tu abstrakcyjna. Zapada się we własne znaczenia, jest dla samej siebie punktem oparcia, z samej siebie wyłania świat i jego świadka. Niedostrzegalność ów abstrakcji, potęgowana jeszcze w ascetycznej warstwie scenograficznej przedstawienia, będzie tym, przeciwko czemu sama Medea-córka skieruje swój bunt, wybierając nagość fizyczną, puchnącą od duchowego wysiłku. Ona chce jeszcze walczyć, powołać się zwierzęcość i materialność, niczym zwierzę ryczeć i szczerzyć kły, aby odnaleźć się jako byt jednostkowy, zdolny do wyjścia naprzeciw terrorowi rodzaju męskiego.

Nie brakuje w przedstawieniu gry aktorskiej, która by nadała mnogość fizycznych form ratowaniu Natury-matki od dalszego popadania w abstrakcję. Córka wie, że musi zająć miejsce matki. Rozumie, że w tym celu musi przywrócić sobie realność. Zarysowuje się wyraźnie i ostro, ruchem i gestem wbija swoje ciało w pustkę. Jak nóż samą sobą przecina ciemność, z której wyłoni się tętniąca żyła, przyśpieszony puls, bijące serce. A jego odliczanie, które skończy się na dwa, zupełnie i nagle…

Spektakl obejrzałam 7 września 2012
w Teatrze KraKo Teka w Krakowie.
Joanna Roś
Grafika: Maciej Boksa