Reżyseria, adaptacja, scenografia: Lech Walicki, światło i dźwięk: Jakub Sochacki, obsada: Lech Walicki.

Premiera 16 września 2012.

Literatura…

 W 1969 Woody Allen napisał swoją pierwszą sztukę teatralną „Zagraj to jeszcze raz, Sam”. Ten, już kultowy, najczęściej na świecie grany spektakl artysty, niezmiennie, choć z różnym skutkiem odnajduje swoje nowe twarze na deskach teatrów całego świata. Także krakowski Teatr Groteska zaprasza do zapoznania się z wyjątkowym obliczem „Zagraj to jeszcze raz. Sam” w reżyserii wykonaniu Lecha Walickiego.

…w teatrze.

W zapuszczonej kawalerce, w otoczeniu artefaktów, z których każdy może okazać się tłem dla licznych fantazji, nieco nieporadny, ale wciąż bardzo sympatyczny krytyk filmowy przeżywa niewątpliwie bardzo poważne rozterki. Felix, bo tak ma na imię, został właśnie opuszczony przez żonę. Przedzierając się przez liczne systemy obronne, takie jak ironia, czarny humor i pigułki, próbuje dość do siebie po niedawnych, trudnych dla niego wydarzeniach. Natura podpowiada mu, że powinien czym prędzej znaleźć nową partnerkę. Natura, czy raczej duch Humphreya Bogarta, który wie lepiej, co dobre dla Felixa i przekonuje go nie tylko jak postępować z kobietami, ale także czego w nich szuka. Mącące się w głowie bohatera dobre rady, nieudane, nowe, zawiązywane „na już” znajomości i dylematy męskiej natury doprowadzają do sytuacji, gdzie Felix ląduje w łóżku z… żoną swojego najlepszego przyjaciela. W takiej sytuacji spakowanie walizki okazuje się być wystarczającym rozwiązaniem sprawy.

Wykorzystanie masek w spektaklu podkreśliło w niezwykle wyraźny, prosty, ale jak sądzę, fenomenalny sposób poziomy życia, na których zaznajomiony z nami mężczyzna próbuje odnaleźć dla siebie kolejną kobietę. Walka bajecznych fantazji, wyobrażeń o idealnej partnerce z potrzebą normalności i akcepcji na codzień została zobrazowana poprzez zaangażowanie manekinów, skutkując, paradoksalnie, pogłębioną, absolutną realnością i faktycznością tekstu Woodego Allena. Sądzę, że ironiczny, pozbawiony złudzeń sposób przedstawiania ludzkich pobudek działania, charakteryzujący twórczość tego artysty, odnalazł nowy, zaskakujący klimat w wizji reżysera, a zarazem aktora, wcielającego się w rolę porzuconego mężczyzny – Lecha Walickiego. Wszystkie elementy scenicznego obrazu były, jak sądzę, profesjonalne tak mocno, że odsłoniły niezwykle zabawnie i z oczekiwanym dystansem całą „nieprofesjonalność ludzkiej natury”.

Spektakl obejrzałam 13 stycznia 2013 roku

w krakowskim Teatrze Groteska.

Joanna Roś

Grafika: Maciej Boksa