Naszym zdaniem
Klasyka literatury, którą czyta się jak powieść przygodową. Dawid Copperfield to uroczy i sympatyczny chłopiec, któremu los zgotował okrutny start. Czy uda mu się odwrócić bieg rzeczy i wieść szczęśliwe życie?
Rynek książki jest jak rwąca rzeka: jedne tytuły toną w niej w takim tempie, w jakim trafiają na szczyt kapryśnej fali, inne przepływają z nurtem, pozostając niezauważone. Ale czemu się dziwić – liczba premier przerasta percepcję nawet najbardziej uważnego klienta, więc każda wizyta w księgarni jest jak skok w nieznane. Nowe tytuły kuszą, bajecznie kolorowe okładki przyciągają wzrok, blurby obiecują, że czeka nas niezwykłe czytelnicze doznanie. To wszystko sprawia, że bardzo trudno wybrać z tego potoku jeden tytuł, z którym opuścimy księgarnię. Większość decyzji podejmujemy więc pod wpływem chwili, nieco na oślep, zdając się na „niezawodny” instynkt mola książkowego. I tu zaczynają się schody, bo niezależnie od tego, jaki klucz wyboru zastosujemy, choćby najbardziej przemyślany i skomplikowany – musimy liczyć się z gorzkim rozczarowaniem.
Na szczęście w tych czasach książkowej niepewności istnieją Bezpieczne Wyspy. To klasyka literatury. Książki, które przeszły próbę czasu, te, które nie muszą niczego obiecywać – one SĄ gwarancją jakości. Nie dostrzeżemy w nich niedociągnięć redaktorskich, nie znajdziemy wytrącających literówek. I wcale nie musimy sięgać po nie do zasobów domowych czy publicznych bibliotek. Co jakiś czas na rynek trafiają bowiem wznowienia ważnych dla historii literatury pozycji. Właśnie takim sposobem do rąk czytelników trafiło nowe wydanie powieści Charlesa Dickensa Dawid Copperfield. Dwutomowe, szyte tomiszcze, zdobione pięknymi czarno-białymi rycinami cieszy oczy. Co więcej, Wydawnictwo Zysk i S-ka zdecydowało się na dość ryzykowny krok i wydało książkę w klasycznym tłumaczeniu Wilhelminy Kościałkowskiej z 1889 roku. W czasach, kiedy raczej dąży się do maksymalnego ułatwiania współczesnemu czytelnikowi odbioru tekstów historycznych, możemy poznawać historię bohaterów spisaną językiem (czy może właściwiej byłoby powiedzieć: przetłumaczoną na język), którym posługiwano się w czasach Dickensa – ogromny ukłon za tą decyzję! Nie ukrywam, że pierwsze strony książki wymagają skupienia i przyzwyczajenia się do innej składni, ale kiedy już złapiemy rytm, książkę czyta się jednym tchem.
Dawid Copperfield to historia, która nie miała ujrzeć światła dziennego – tak głosi podtytuł. Można przypuszczać dlaczego: jak twierdzą eksperci, losy Dawida w sporej mierze przypominają prawdziwe zdarzenia z życia samego autora. Skoro jednak Dickens podjął decyzję i zdecydował się uchylić rąbka tajemnicy o własnym życiu, nie ukrywał, że do tej powieści miał największy sentyment. Ten właśnie sentyment nie tylko dla powieści, ale i dla głównego bohatera, można wyczuć bez większych problemów. Książka jest bowiem bardzo emocjonalna: kiedy Dawid boryka się z przeciwnościami losu, sugestywne opisy sprawiają, że czytelnikowi kraje się serce, znowu kiedy dzieją się rzeczy radosne, usta bezwiednie rozciągają się w uśmiechu. Ani się obejrzymy, kiedy jesteśmy w najlepszej komitywie z głównym bohaterem, traktujemy go jak przyjaciela, który w kolejnych listach donosi nam o wypadkach ze swojego życia. I chociaż całość liczy sobie ponad tysiąc stron, ma się wrażenie, że kończy się zdecydowanie zbyt szybko.
No dobrze, ale kim właściwie jest Dawid Copperfield? Poznajemy go za sprawą jego zapisków, w których przywołuje swoje losy od samych narodzin (a nawet opisuje wypadki sprzed tego zdarzenia, znając je oczywiście z opowieści), aż do wieku dojrzałego. Sposób, w jaki pisze, sprawia, że czytelnik powoli wyrabia sobie o nim zdanie. Jawi się on jako bardzo bystry i naiwny chłopiec o dobrym, prawym sercu. Ale jego młodzieńcze nieopierzenie nie oznacza, że nie jest spostrzegawczy. Czujny czytelnik dostrzeże miejscami w jego komentarzach bardzo subtelną ironię, która pozwala się zorientować, że są to wspomnienia pisane już przez człowieka znającego życie. A jak zaczyna się cała historia? Ojciec Dawida zmarł jeszcze przed jego pojawieniem się na świecie, matka – młoda i uroczo naiwna – ponownie wychodzi za mąż, kiedy chłopiec ma kilka lat. Zdarzenie, które miało przynieść odmianę ich losu na lepsze, sprawia, że mały, szczęśliwy świat, który sobie zbudowali, rozpada się w drobny mak. Ojczym i jego siostra, która zamieszkuje z nimi, są niczym złe postaci z baśni braci Grimm. Dawid niemal od razu zaczyna być traktowany jak kłopot, którego należy się pozbyć. Z kolei jego matka gaśnie w oczach i kilka lat po ślubie umiera. W takim sposób młody Copperfield zostaje zdany na łaskę okrutnego ojczyma. W wieku 10 lat musi mierzyć się z problemami, których istnienia nawet się spodziewał. Czy istnieje na świecie ktoś, kto może rozwiać ciemne chmury, który zawisły nad jego głową? Dawid chętnie opowie o tym każdemu, kto zechce poświęcić mu kilka wieczorów.
W związku z tym, że akcja książki dzieje się w XIX wieku, świat, w którym żyją bohaterowie książki, zupełnie nie przypomina tego, który nas otacza. Dawid mierzy się z tak odmiennymi od naszych problemami. To bardzo odświeżające uczucie, które sprawia, że zupełnie odrywamy się od rzeczywistości. Ale im lepiej poznajemy głównego bohatera i jego otoczenie, tym bardziej klarowna staje się pewna myśl, która pojawia się w tyle głowy. Gdyby tak oderwać bohaterów od scenografii, którą obudował ich losy Dickens, to książka zyskuje wymiar bardzo uniwersalny. Bo o czym de facto jest Dawid Copperfield? To historia młodego, dojrzewającego chłopaka, starającego się znaleźć swoje miejsce w świecie. Czeka na niego jednak wiele pokus i niebezpieczeństw. Przeżywa on sercowe rozterki, zawody miłosne, zachwyty i przykrości. Każdego dnia uczy się życia. Dowiaduje się, że świat nie jest miejscem bezpiecznym, a przyjaciół i współpracowników należy dobierać roztropnie. I w tym wszystkim stara się odnaleźć swój sposób na bycie szczęśliwym. Czy to nie brzmi znajomo?
Katarzyna Figiel