Naszym zdaniem

Niebezpieczna gra ze śląskim wampirem.

7
Treść i fabuła
7
Styl i język
8
Okładka
8
Zapach

W gliwickim parku zostaje odnaleziona brutalnie zamordowana młoda dziewczyna. Sposób popełnienia zbrodni niemal natychmiast przywodzi na myśl lokalnej społeczności opowieści o seryjnym mordercy, który zabijał kobiety w Bytomiu, Gliwicach i Zabrzu. Skazany za te zbrodnie mężczyzna ma w niedługiej perspektywie wyjść na wolność. Dziennikarz Sebastian Strzygoń decyduje się ponownie przeanalizować sprawy zagadkowych morderstw sprzed lat. Pomaga mu w tym antropolożka Anna Serafin. Młoda badaczka podejmuje się przeprowadzić wywiad z „wampirem” – mężczyzną oskarżonym o zabójstwo czterech kobiet, w tym własnej matki. Szybko okazuje się jednak, iż początkowe przypuszczenia i hipotezy rozsypują się niczym domek z kart. Nieoczekiwanie ujawniają się także osoby, którym rozgrzebywanie starej sprawy jest wyjątkowo nie na rękę…

Pionek to kolejny po Ślebodzie kryminał Małgorzaty i Michała Kuźmińskich, którego choćby pobieżna lektura uzmysławia dwa elementy. Po pierwsze, czytelnik poznaje dalsze losy świetnie wykreowanej pary: niezależnego i zuchwałego dziennikarza poszukującego wciąż nowych wyzwań na lokalnej scenie medialnej oraz ambitnej doktor antropologii marzącej wprawdzie o karierze naukowej, ale dość sceptycznie oceniającej realne szanse na przebicie się w środowisku. Po drugie, autorzy po raz kolejny umieszczają akcję powieści w miejscu etnograficznie zajmującym i specyficznym. Po Podhalu zdecydowali zmierzyć się z Górnym Śląskiem: jego duchem, gwarą, mentalnością, problemami społecznymi i gospodarczymi, nieodległą historią oraz uwikłaniami z niej wynikającymi. W tym miejscu należy oddać, iż oba elementy dowodzą nie tylko świetnej wiedzy teoretycznej autorów, wrażliwości na antropologiczne niuanse i lokalny koloryt, ale także imponująco nakreślonych głównych postaci – śledczych-amatorów, którzy każdorazowo muszą się poważnie natrudzić, by zmierzyć się z materią dokonanych zbrodni. Bohaterów z krwi i kości, którzy pozostają wyraziści, wiarygodni i u których czytelnik może obserwować realny rozwój w stosunku do pierwszego tomu.

Oprócz solidnego i niesztampowego rozprawienia się z mitem śląskiego wampira, w powieści odnaleźć można imponująco nakreśloną atmosferę przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, końca pewnej ery ujętej z perspektywy ponurego i w znacznym stopniu zniszczonego regionu. Autorom udało się pomyślnie odtworzyć mroczne opowieści funkcjonujące w świadomości zbiorowej Ślązaków, a zarazem opatrzyć je bogatą warstwą wiedzy z obszaru profilowania kryminalistycznego. Warstwa teoretyczna powieści, czyli umiejętnie przemycone treści z pogranicza antropologii i kryminalistyki, w żadnym wypadku nie powodują jednak spowolnienia akcji czy rozproszenia uwagi na nieznaczące fabularnie detale. Wręcz przeciwnie, akcja jest wartka i dynamiczna, a konstrukcja powieści niezwykle przemyślana. Jako niewątpliwy walor należy także wskazać na wyrobione pióro autorów, przystępny język oraz znakomite wyczucie językowe świetnie oddające specyfikę regionu.

Jest jeszcze jedna warstwa tej powieści, która czyni z niej coś znacznie więcej niż kryminał w stylu etno. Coś, co pozwala Pionkowi aspirować do powieści społeczno-obyczajowej z elementami kryminalnymi, oraz coś, co stanowi trafny komentarz do współczesnej potransformacyjnej rzeczywistości. Tym czymś jest niebanalna refleksja natury moralnej dyskretnie przewijająca się na kartach powieści. Ta kompleksowa refleksja dotyczy nie tylko przedstawionych w powieści skomplikowanych relacji rodzinnych i damsko-męskich. Ona unosi się nad lokalną śląską społecznością, obnaża tkwiące głęboko w zbiorowej świadomości lęki, konfrontuje czytelnika z ceną, jaką gotów jest zapłacić za ocalenie własnego dobrego imienia. Ta refleksja wreszcie przywodzi momentami na myśl Różewiczowskie unde malum.

W znakomicie nakreślonej pierwszej rozmowie „wampira” z Anną Serafin morderca pyta młodą antropolog: „Proszę sobie wyobrazić (…), że cofnęła się pani w czasie. Stoi pani z poduszką w ręku nad kołyską, w której śpi sobie jak aniołek mały Adolf Hitler. Co pani zrobi? Jedna chwila i uratuje pani miliony ludzi. Zrobiłaby to pani?”.

W zalewie mnogich, lecz w przeważającym stopniu miałkich i niewyróżniających się kryminałów na polskim rynku chciałoby się powiedzieć: Chwała Kuźmińskim za oryginalną treściowo i dostarczającą gatunkowi nowych impulsów powieść. Oraz – co szczególnie rzadkie – za odwagę konfrontowania czytelnika kryminałów z intelektualną refleksją.

Ewelina Tondys