Żałuję, że nie mam więcej książek do rozdania, bo napisaliście tyle świetnych komentarzy, że miałam ogromny problem, by wybrać z nich kilka, które zostaną nagrodzone. Niemniej jednak książki otrzymują…

Marcin Szczygielski, „Les farfocles” – napisz jaką bohaterkę/bohatera literackiego zaprosił(a)byś na walentynkową randkę i dlaczego właśnie ją/jego.

Kinga Kosiek
Na walentynkową randkę zaprosiłabym… komisarza Kurta Wallandera;-))). Oj, wiem, że jest trudny, zrzędliwy, szorstki, generalnie taki rodzaj „jeża”, ale jestem świetna w oswajaniu jeży;-), a oddałabym dużo za możliwość przeprowadzenia długiej rozmowy z posiadaczem TAKIEGO mózgu:-)! Ten facet mnie intryguje, a nie ma lepszego afrodyzjaka dla kobiety od chęci zaspokojenia ciekawości;-). No i nie na darmo nasze babcie mawiały, że wystarczy, żeby mężczyzna był trochę ładniejszy od diabła;-) – o seksapilu faceta decyduje praca jego szarych komórek, przynajmniej w moim wypadku tak to działa;-). Tak, zdecydowanie;-) – stawiam na Kurta Wallandera;-).

Ada Tomczyk 
Od lat marzę o tym, żeby spotkać choć jedną z osób których biografie czytałam. Odkąd zupełnie bez powodu przyśnił mi się Bob Dylan, filtruję moją wewnętrzną wrażliwością wszystko co napotkam na jego temat. Człowiek którego twórczości dotąd nie umiałam zrozumieć, którego głos przypominał mi beczenie kozy, a muzyka wydawała się być rozwleczona, stał się dla mnie kopalnią inspiracji. Na urodziny dostałam książkę, której głównym bohaterem jest właśnie Dylan. Dziś nie wyobrażam sobie, że mogłabym tej książki przy sobie nie mieć, i tym samym nie byłoby historii Roberta Zimmermana, znanego jako Bob Dylan, razem ze mną w codzienności. Nawet jeśli nie uda mi się go nigdy spotkać naprawde, walentynki spędzę właśnie z nim.

Marcin Szczygielski, „Poczet królowych polskich” – napisz jaką bohaterkę/bohatera literackiego koronował(a)byś na królową/króla Polski i dlaczego właśnie ją/jego.

Kinga Młynarska
A ja posadziłabym na tronie Staśka Wokulskiego. Jest przedsiębiorczy, w mgnieniu oka potrafi się dorobić, ma głowę do interesów. Jest wrażliwy, pomaga biednym – nie daje im jałmużny, tylko pracę (wędka zamiast ryby). Potrafi myśleć przyszłościowo. W dodatku jest dżentelmenem, posiada też niezłą prezencję, więc wstydu nie będzie. No i jest wierny i lojalny. Interesują go także sprawy nauki i kultury – nie pozwoliłby na społeczeństwo próżniaków i pustaków ;).

Joanna Machna
Na tronie Polski najchętniej widziałabym Małego Księcia, bohatera baśniowej historii autorstwa Antoine’a de Saint-Exupéry’ego. Choć jest to młody chłopiec, to poprzez wędrówkę po poszczególnych planetach zdążył już poznać różne typy ludzkich zachowań. Myślę, że podczas swojego panowania doszedłby do ładu z manią władzy i samowolą „Królów”, egocentryzmem i pyszałkowatością „Próżnych”, bezradnością i wstydem „Pijaków”, chciwością i materializmem „Bankierów”. Oprócz radzenia sobie z ludźmi, to z pewnością (mając na uwadze Lisa i Różę) zbadałby o polską faunę i florę. W kwestii prawa to obok zimnych paragrafów zawartych w konstytucji równie ważną pozycję zajęłaby treść książki. Jest w niej wiele przesłań, które są naprawdę mądre i uważam, że człowiek powinien z nich korzystać Chciałabym też, aby Mały Książę królując i dorastając zachował swoją dziecięcą wrażliwość i pogodną ciekawość świata.

Marcin Szczygielski, „PL-BOY do kwadratu” – napisz jaką bohaterkę/bohatera literackiego zobaczył(a)byś na rozkładówce Playboya i dlaczego właśnie ją/jego.

Kinga Młynarska
Gdy byłam mała, uwielbiałam oglądać „Smerfy”, fascynowały mnie przygody tych maleńkich, niebieskich istot i oczywiście byłam zawsze ciekawa, jak utrą nosa Gargamelowi. Ale podczas oglądania zawsze trapiło mnie, jak taki smerf wygląda w całej okazałości ;). Później dowiedziałam się, że powstała także seria książek o Smerfach. Tak więc bohaterem, którego najchętniej bym zobaczyła na rozkładówce jest Smerf Osiłek, podobno najprzystojniejszy, w typie Don Juana. Pokaż się Smerfie i zakończ moje dotychczas bezowocne dociekania!

Elżbieta Soszyńska
Pinokio. Po sesji kłamstw. Ukraińcy mawiają: „jaki nos, taki kłos”. To tyle w tej kwestii.

Bonus!

Na rozkładówce Playboya rzeczywiście znalazła się kiedyś jedna z bohaterek literackich. Była nią Triss Merigold, dziewczyna Geralta :).

Marcel Pagnol, „Czas tajemnic” Jeżeli pamiętasz swoją pierwszą, dziecięcą miłość, podziel się swoim wspomnieniem.

Joanna Roś

To był koncert w Spodku, pierwszy, na który sama pojechałam.Wybiegliśmy razem z tłumu, mokrzy od tańca, pełni wrażeń. Ludzie umykali do domów, podjeżdżały auta, taksówki, niektórzy z plecakami szli na dworzec obok. W niecałą godzinę zostaliśmy sami na placu, było zimno. Wtedy wziąłeś mnie za rękę i pomogłeś mi wdrapać się na balustradę budynku. W parę sekund już byłam na najwyższym balkonie, pod stropem dachu. Czułam jak mokre czoło osusza chłodny wiatr. Musiałam wyglądać jak jakiś bożek, siedząc ze skrzyżowanymi nogami,a wiatr przerzucał moje włosy przez nasze ramiona. Potem spotkaliśmy się dwa razy już w moim mieście, a Ty przywiozłeś mi książkę Wirginii Woolf. Rozmawialiśmy o swoich ulubionych wierszach, wiesz, chyba pierwszy raz rozmawiałam wtedy o literaturze, nie tylko z mężczyzną, ale w ogóle i pierwszy raz czułam to wspaniałe porozumienie. Nie wiem, dlaczego nagle kontakt się urwał, to było tyle lat temu. Podejrzewam, że teraz jesteś studentem, a może skończyłeś już studia i masz swoją małą księgarnię albo antykwariat, w którym kiedyś znowu się spotkamy?

Karolina Szczepańska

No cóż…moja pierwsza miłość nigdy chyba tak na prawdę nie wiedziała, że nią jest 😉 Otóż od małolata na jednym podwórku, razem wspinaliśmy się po drzewach, razem zabawy w chowanego, wspólni kumple, mało koleżanek, bo ja zwykłam była trzymać się z chłopakami. Potem koleżanka z ławki zaczęła wmawiać mi, że przecież zarówno on jak i ja się w sobie kochamy. Po dłuższym czasie słuchania w kółko tego samego – uwierzyłam… Z ogromnej przyjaźni, jaką się darzyliśmy ja, a właściwie koleżanka stworzyła miłość stulecia! 🙂 NA jednej z dyskotek szkolnych on podszedł do mnie (w tym momencie należy nadmienić, że zawsze byłam wysoka, natomiast on jak to chłopak za młodych lat był niski, dopiero w okresie dojrzewania śmignął;) ). Poprosił do tańca… i powiedział na ucho – Karola, następnym razem wezmę ze sobą taboret, bo Ty taka wysoka jesteś. 😀 Spaliłam się ze wstydu, mimo, że wiedziałam iż mówi to do mnie w żartach, jak do kumpla. Wtedy bardzo sie pogniewałam, on nie wiedział czemu… Miłość prysnęła jak bańka mydlana. Ale po kilku tygodniach on napisał SMSa, że nie może tak, nie potrafi, że stracił najlepszą koleżankę a sam nie wie czemu. Poprosił o spotkanie o 15:00 przy huśtawce. Wyszłam! Pogadaliśmy sobie od serca i doszłam do wniosku, że on może być jedynie moim kolegą, taki układ nam obojgu pasuje, a życzliwej koleżanki już nigdy więcej nie posłuchałam 🙂 I tak przyjemnie zakończyła się moja „pierwsza miłość” 🙂

Maciej Piątkowski 

Rzutem na taśmę, tuż przed północą, opowieść ode mnie. Moją pierwszą miłością była koleżanka z piaskownicy Ewa. Niestety większość pamiętam z opowiadań rodziców jaki to był ze mnie amant jednakże nigdy nie zapomnę, gdy pewnego razu wręczyłem jej prezent. Był to pierścionek wyklejony z przeżutej gumy do żucia, takiej która musiała odleżeć swoje kilka dni, w ukryciu przed przypadkowym wyrzuceniem aby stwardniała wystarczająco 😉 Pamiętam również, iż byłem ze swojego dzieła bardzo dumny ale jednocześnie i zestresowany, gdyż prezent trzeba było jeszcze wręczyć. Niestety moja pierwsza miłość umarła śmiercią naturalną, pozostała przyjaźń i wspólne lepienie babek z piasku. Wraz z pójściem do szkoły podstawowej, nasze drogi się rozeszły.

Janusz Majewski, „Siedlisko” – Napisz dlaczego właśnie w tym momencie chciał(a)byś znaleźć się w krainie z okładki. Piękna, prawda?

Małgorzata Siwek-Kotucha

Noc w środku dużego miasta,
Ciemno, zimno i ponuro,
Chmura smogu się rozrasta,
Umysł chowa się za chmurą.

Każdy problem tu urasta
Do rozmiarów prawie góry,
Dzień przemija, noc przemija
A krajobraz szarobury.

Na okładce środek lata,
Błękit, łąka, las w oddali,
To krajobraz, który śni się,
Więźniom betonu i stali.

Wolność, słońce i swoboda,
Jak w wakacji czas rozkoszny,
I przejrzystość, co stępione
zmysły nagle nam wyostrzy.

Aby chłonąć te zapachy,
Aby widzieć te kolory,
Aby świat,co się wydawał
brudnoszary do tej pory,

Stał się nagle przejmujący
W swoim pięknie i radości.
By problemy poznikały
Wobec całej tej jasności.

Aby za zakrętem drogi
Nowy nam się cud natury
Ukazywał i prowadził
Dalej przez piękne Mazury.

Na wysokich sosen lasy,
Na złociste polne drogi,
Na falą marszczone jeziora
Swój zimowy byt ubogi,

Chyba każdy by zamienił
Gdyby było w jego mocy
Głównie smętni internauci
co tu wiersze klecą w nocy.

Magda Sewastianowicz

… Pekaes zatrzymał się na zakurzonej drodze. Dawno nie padało… Tumany siwych drobinek unoszą się nad ziemią, jest gorąco. Mam ciężki plecak i pustą butelkę po wodzie mineralnej… Ruszam przed siebie polną drogą, nasłuchując kumkania żab i muzyki świerszczy. Zaledwie po kilku metrach drogi dopada mnie atak alergii, zaczynam kichać tak głośno, że z przydrożnych maków opadają płatki. Aaaaa – psik, raz po raz, a suchy język staje kołkiem w buzi. Ostatkiem sił docieram do domu na końcu drogi, mając nadzieję na łyk wody… Wchodzę na podwórze, złowróżbna cisza dociera do moich uszu za późno… Oczywiście, jak mogłam tego nie przewidzieć – drewniana chata jest siedliskiem seryjnego mordercy, który właśnie biegnie ku mnie z siekierą, szczerząc żółte zęby… Rzucam plecak i biegnę na oślep przed siebie. Nagle potykam się i padam twarzą w mrowisko. Kroki za moimi plecami cichną, zamiast nich słyszę głośny, histeryczny chichot…

Jeszcze nigdy dźwięk budzika nie sprawił mi takiej radości! Nie otwierając oczu po omacku sięgam dłonią na nocną szafkę. Zamiast budzika, natykam się na okładkę książki, którą miałam zamiar zacząć czytać, jednak sen okazał się zbyt silnym przeciwnikiem… Na okładce polna droga, maki, dom w oddali… Zasycha mi w ustach, zrywam się z pościeli… Całe szczęście widok za oknem jest swojski. Minus trzynaście stopni, goły trawnik, bure podwórko, a pies sąsiada właśnie przymierza się do porannej defekacji…

Co się dzieje?! Chyba zima wpędziła mnie w depresję! Chcę znaleźć się na drodze z okładki, by w końcu przestały mnie dręczyć nocne koszmary… Przecież wiem, że na końcu drogi czeka miła pani w chuście w grochy, która poczęstuje mnie krystalicznie czystą wodą ze studni, a żadnej alergii nie mam!!! Proszę o odczarowanie snów, odczarowanie zimy i odczarowanie depresji!!!

Basia Obidowicz-Palmer

Bo w tej krainie stoi mój domek, na końcu polnej drogi (tej właśnie!). Wiozę w rowerowym koszyku świeży chleb i warzywa, wymienione w sąsiedniej krainie za jeden-być może więcej- uśmiech. Muszę je schować do spiżarni.