Jest Pan pisarzem, który wcześnie zaczął tworzyć. Czy coś było dla Pana przesądzającym impulsem?
Już jako dziecko grałem na instrumentach, rysowałem i pisałem. Prawdopodobnie do pisania miałem największy talent. Wszystkie pozostałe rzeczy, którymi się parałem, wcześniej czy później zaczynały mnie nudzić, a pisanie do dziś postrzegam jako zajmujące i piękne.
Co sprawia Panu największą trudność w pisaniu?
Teksty są wtedy najlepsze, gdy najłatwiej nam przychodzą. Trudność jednak polega na tym, żeby doprowadzić się do stanu, w którym tekst niejako sam z siebie powstaje. Ma to wiele do czynienia z koncentracją. Trzeba jednocześnie zapomnieć o samym sobie, a mimo to zachowywać kontrolę. Nie jest to proste.
Uchodzi Pan za autora, który preferuje prostą elegancję i zwięzłość w formułowaniu myśli. Opasłe tomy Pana nie przekonują?
Zdarzają się ewentualnie, ale to nie jest mój sposób pisania. Styl ma wiele wspólnego z osobowością, a ja nie jestem zbyt wylewny. Być może ma to też związek z moim protestanckim pochodzeniem. Albo z moim wcześniejszym zawodem. Byłem kiedyś księgowym i ten zawód nauczył mnie dokładności. Pisanie krótkich książek jest dla mnie także formą okazania szacunku czytelnikowi. Nie chcę jego czasu marnować na to, co niepotrzebne. Swojego zresztą też nie.
Wiem, że lubi Pan tworzyć swoje historie w pociągu. Dlaczego pociąg jest dobrym miejscem, by pisać?
Dlatego że nie można tam robić zbyt wiele poza patrzeniem w okno i piciem kawy. Świat porusza się przed oczami, a mimo to pozostaje się w bezpiecznym pomieszczeniu. W domu za dużo rzeczy mnie rozprasza.
Jest Pan zaliczany do najbardziej utytułowanych autorów współczesnej niemieckojęzycznej literatury. W 2013 roku był Pan nominowany do Nagrody Bookera, a rok później otrzymał Pan Nagrodę im. Friedricha Hölderlina. Czym jest dla Pana literatura?
Jako autor czerpię z pisania przede wszystkim radość. Jest dla mnie po prostu czymś pięknym, że mogę tworzyć coś, czego wcześniej jeszcze nie było. Możliwości literatury są prawie nieograniczone i to czyni pisanie tak zajmującym. Sukces jest jedynie pod tym względem ważny, że umożliwia mi utrzymywanie się z pisarstwa. Ale w tym celu nie zamierzam też iść na żadne kompromisy. Nie piszę dla rynku, bo mam to szczęście, że wiele osób lubi moje książki.
I ostatnie pytanie. W swoich utworach opowiada Pan często o mężczyźnie, którego obsesją staje się kobieta. Co w tym motywie jest dla Pana szczególnie interesujące?
Nie ma w naszym nasyconym, bogatym świecie wielu wielkich uczuć. Egzystencjalne pytania naszego życia dotyczą miłości i śmierci. Największego szczęścia i największego nieszczęścia w moim życiu doświadczałem zawsze w relacji z kobietami. Mam wrażenie, że dotyczy to wielu osób.
Dziękuję za rozmowę.
Ewelina Tondys
Fot. Gaby Gerster/Laif/Czarny Kot